Afleveringen
-
„Historia jest zbyt ważna, by zostawić ją historykom” – zauważa w programie „Rzecz w tym” Marcin Giełzak, współautor podcastu „Dwie Lewe Ręce”. Potrzebujemy Instytutu Pamięci Narodowej do budowy wspólnoty narodowej i prowadzenia polityki historycznej. Ale jak uratować IPN przed nim samym? I przed prezesem Karolem Nawrockim?
Start Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich może być początkiem końca Instytutu Pamięci Narodowej. Michał Płociński wraz z Marcinem Giełzakiem, publicystą i historykiem, krytycznie analizują rolę IPN w polskiej polityce historycznej. Dyskutują o reformach, kontrowersjach i konieczności budowania nowego modelu instytucji pamięci.
Czy IPN potrzebuje swojego Gorbaczowa?
Marcin Giełzak wskazuje, że IPN potrzebuje zmian, jednak działania obecnego prezesa Karola Nawrockiego mogą jednak uniemożliwić jakąkolwiek reformę Instytutu. Przyszłość IPN-u zależy od tego, czy będziemy potrafili odciąć go od partyjnej polityki. „Czy Nawrocki, próbując odbudować jego potęgę, stanie się jego grabarzem?” – pyta Giełzak, porównując Nawrockiego do Michaiła Gorbaczowa.Gość podcastu przypomina, że polityka historyczna jest kluczowa dla budowania tożsamości narodowej. „Historia jest zbyt poważną sprawą, by zostawić ją historykom” – mówi, krytykując jednocześnie instrumentalne wykorzystywanie IPN przez polityków.
Co zrobić z pamięcią narodową?
Zdaniem Giełzaka obecna struktura Instytutu jest zbyt skomplikowana. Jego zdaniem należy zachować działalność edukacyjną i badawczą, ale zrezygnować z przestarzałych pionów lustracyjnego i śledczego. „IPN w tej formie przypomina bardziej polityczną prokuraturę niż instytucję pamięci” – twierdzi. „Najłatwiej zniszczyć IPN, trudniej go naprawić” – podkreśla.Rozmowa dotyka również problemów z opowiadaniem polskiej historii za granicą i promowaniem pozytywnych narracji. „Polska miała w czasie okupacji dwa podziemne uniwersytety – kto o tym wie?” – pyta retorycznie Giełzak, apelując o bardziej spójną politykę pamięci.
Lewica a IPN
Jako „bezpartyjny PPS-owiec” Giełzak krytykuje podejście obecnej lewicy parlamentarnej, które sprowadza się do haseł o likwidacji IPN. Podkreśla, że lewica powinna czerpać z pamięci historycznej, a nie odcinać się od niej. Mogłaby wykorzystać potencjał IPN do opowiadania o polskich tradycjach lewicowych. „Instytut mógłby być instytucją przywracającą dziejową sprawiedliwość, tylko trzeba mu zapewnić niezależność” – ocenia.#IPN #PolitykaPamięci #HistoriaPolski #MarcinGiełzak #MichałPłociński #PodcastRzeczWtym #Rzeczpospolita #KarolNawrocki #PolitykaHistoryczna #ReformaIPN #EdukacjaHistoryczna #PolskaPolityka #HistoriaNarodowa #InstytutPamięciNarodowej #Wybory2025 #PodcastPolski #DyskusjaHistoryczna #PolskaLewica #PolitykaIPN #PamięćNarodowa
-
Parlament Europejski zatwierdził we środę nową Komisję Europejską pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen. O stojących przed nią wyzwaniach, sporach i kompromisach, a także o polskim stanowisku w sprawie umowy UE z Mercosurem w podcaście „Rzecz w tym” mówiła Anna Słojewska, brukselska korespondentka „Rzeczpospolitej” Był jakiś taki tydzień, dziesięć dni zawieszenia, kiedy nie było jasne czy ta komisja rzeczywiście zacznie działać 1 grudnia, czy ten termin zostanie dotrzymany, czy też dojdzie do jakichś przepychanek czy konieczności wymiany kandydata – mówiła Słojewska.Największe napięcia dotyczyły kandydatów reprezentujących skrajną prawicę. – Lewica miała wątpliwości wobec dwóch kandydatów skrajnej prawicy. Jeden to Olivier Verhalli, węgierski kandydat, człowiek Orbana, oczywiście, który ma być komisarzem do spraw zdrowia. Drugi Rafael Fitto, włoski kandydat z rządu, premier Giorgi Meloni, czyli też skrajna prawica, Bracia Włosi. On został komisarzem do spraw polityki spójności i co się bardzo lewicy nie podobało, również wiceprzewodniczącym wykonawczym. – mówi dziennikarka.W odpowiedzi na te groźby chadecy zagrozili zawetowaniem socjalistki Teresy Ribery. - Chadecja hiszpańska zarzuca jej, że nie radziła sobie w czasie ostatniej katastrofalnej powodzi w Walencji – tłumaczyła Słojewska.Co zaskoczyło korespondentkę „Rzeczpospolitej” w obecnej procedurze zatwierdzania Komisji? - To, że koniec końców wszyscy kandydaci zostali zatwierdzeni. Dlatego, że to jest chyba po raz pierwszy od 25 lat, kiedy żaden z kandydatów nie zostaje odrzucony przez Parlament Europejski – mówiła Słojewska. Co dalej z umową UE z Mercosurem? Aby się dowiedzieć, zapraszamy do wysłuchania podcastu.Więcej na stronie: rp.plTwitterze: twitter.com/rzeczpospolitaFacebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolitaLinkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/
-
Zijn er afleveringen die ontbreken?
-
W najnowszym odcinku „Rzecz w Tym” Bogusław Chrabota rozmawia z dr Maciejem Laskiem, pełnomocnikiem rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, o przyszłości tej kontrowersyjnej inwestycji. Czy CPK ma szansę zmienić Polskę, czy pozostanie politycznym symbolem podziałów?Centralny Port Komunikacyjny (CPK) – jedni widzą w nim klucz do rozwoju Polski, inni przejaw nieuzasadnionej megalomanii. W rozmowie z Bogusławem Chrabotą, dr Maciej Lasek odpowiada na pytania o realny stan projektu oraz jego przyszłość. Jakie zmiany wprowadzono po objęciu władzy przez nową administrację? „Ten projekt nie mógłby trafić na lepszy moment niż teraz, gdy priorytetem jest zdrowy rozsądek, a nie polityczne dogmaty” – podkreśla Lasek.
Nowa strategia – realność i optymalizacja
Minister Lasek wyjaśnia, że obecne podejście do CPK różni się od wcześniejszego. Zamiast skupiać się na spektakularnych zapowiedziach, projekt kładzie nacisk na dokładne planowanie i optymalizację. „Nie możemy dopuścić, żeby tabor warty miliardy woził za darmo powietrze” – zaznacza. Ostatnie decyzje obejmują między innymi dopracowanie infrastruktury kolejowej i lotniczej oraz realne plany wykupu gruntów.
Główne wyzwania
Według Laska, budowa CPK to jedno z największych logistycznych przedsięwzięć w historii Polski. „Na samą budowę lotniska potrzeba 90 milionów ton kruszywa” – wskazuje, podkreślając skalę i złożoność projektu. Wskazuje także na konieczność dostosowania planów do rzeczywistych potrzeb transportowych Polaków.
Lotnisko Radom kontra CPK
Dr Lasek nie unika krytyki wobec wcześniejszych inwestycji w infrastrukturę lotniczą. „Radom to świetna infrastruktura, ale nietrafiona inwestycja. Nie możemy powtórzyć tych błędów przy CPK” – mówi, zwracając uwagę na potrzebę całościowego spojrzenia na projekt.
Polska 100 minut i perspektywa nowoczesności
Projekt CPK zakłada nie tylko stworzenie lotniska, ale także spójny system transportowy, umożliwiający szybkie przemieszczanie się między największymi miastami w Polsce. „CPK to nie tylko lotnisko, ale też Koleje Dużych Prędkości – chcemy, by Polska stała się bardziej zintegrowana” – mówi minister.
Perspektywy Polskich Linii Lotniczych LOT
Rozmowa porusza także temat Polskich Linii Lotniczych LOT, które odgrywają kluczową rolę w projekcie CPK. „Nie możemy zbudować największego lotniska w Europie Środkowo-Wschodniej tylko po to, by obsługiwało zagraniczne linie” – podkreśla Lasek. Jego zdaniem przyszłość LOT-u i CPK są ze sobą nierozerwalnie związane.
Realizacja na czas i w budżecie – możliwe?
Lasek optymistycznie patrzy na możliwość zakończenia inwestycji zgodnie z harmonogramem. „Nieprzypadkowo minister Horała uciekł z tego projektu. My jesteśmy w stanie go naprawić i dostarczyć zgodnie z planem” – podsumowuje.Więcej na stronie: rp.plTwitterze: twitter.com/rzeczpospolitaFacebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolitaLinkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/
-
Nie sądzę, żeby Karol Nawrocki wygrał prawybory w PiS - mówił w podcaście „Rzecz w Tym” dr Jan Maria Jackowski, analityk polityki, były parlamentarzysta, w rozmowie z Arturem Bartkiewiczem.
Były senator był pytany o opublikowane w poniedziałek przez „Rzeczpospolitą” wyniki sondażu, który w II turze daje Rafałowi Trzaskowskiemu, prezydentowi Warszawy i kandydatowi KO na prezydenta, 49,7 proc. poparcia przy 26,2 proc. poparcia dla prezesa IPN Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, którego popiera PiS. Czy takie wyniki paradoksalnie nie są groźniejsze dla Koalicji Obywatelskiej, ponieważ mogą uśpić jej czujność?
- Do każdego kontrkandydata z punktu widzenia KO trzeba podchodzić z pokorą i nie popełnić błędu pychy, przekonania, poczucia wyższości. Zgadzam się z opinią,że dla Koalicji Obywatelskiej, jeśli chce wygrać te wybory, bardzo groźne byłoby przekonanie, że mają tak dobrego kandydata, że ten kandydat jest pewnym zwycięzcą wyborów. Tu trzeba podchodzić z pokorą - odparł gość programu „Rzecz w Tym”.
- Te sondaże będą się zmieniały, a poza tym nie znamy wszystkich uczestników, którzy będą realnie startowali w tych wyborach – zwrócił też uwagę Jackowski. - Być może pojawi się jakiś kandydat zupełnie niespodziewany, który może odegrać rolę „czarnego konia” wyborów – dodał.
Jackowski był następnie pytanie czy – jego zdaniem – Karol Nawrocki, poparty przez PiS kandydat na prezydenta, wygrałby prawybory w PiS, gdyby takie zostały zorganizowane.
- Nie sądzę, żeby wygrał prawybory w PiS – przyznał Jackowski. Były senator zauważył przy tym, że Karola Nawrockiego nie można porównywać z Andrzejem Dudą i jego kandydaturą przed wyborami w 2015 roku. - On był członkiem PiS-u w momencie, w którym był zgłaszany. Po drugie – miał jednak pewne doświadczenie polityczne, był eurodeputowanym, był posłem, był ministrem w Kancelarii Prezydenta. I wreszcie, po trzecie, Jarosław Kaczyński go zgłosił jako Jarosław Kaczyński. Nie był przedstawiany wtedy jako kandydat obywatelski – przypomniał były senator.
Dlaczego ostatecznie zdecydowano się na formułę kandydata obywatelskiego? Zdaniem Jana Marii Jackowskiego Jarosławowi Kaczyńskiemu chodziło o to, by nie stracić kontroli nad partią i nie umocnić zbyt bardzo żadnego z kandydatów wywodzących się z którejś frakcji PiS-u. - Dla Jarosława Kaczyńskiego ważne jest to, aby zachował jednoosobową kontrolę nad partią - ocenił.
O prawyborach w KO dr Jackowski mówił, że były one bardzo udanym rozwiązaniem socjotechnicznym, m.in. dlatego, że przez dwa tygodnie skupiły uwagę opinii publicznej na kandydatach Koalicji Obywatelskiej.
Były senator przestrzegał jednak przed uleganiem wrażeniu, że wybór w prawyborach między Rafałem Trzaskowskim a Radosławem Sikorskim był de facto wyborem przyszłego prezydenta Polski. Przypomniał w tym kontekście, że Trzaskowski po kampanii prezydenckiej w 2020 roku i wyborach, w II turze których zdobył ponad 10 mln głosów, miał zagospodarować politycznie ten potencjał, ale to mu się nie udało i dopiero powrót Donalda Tuska przywrócił Koalicję Obywatelską do politycznej ekstraklasy.
Jackowski zwrócił też uwagę, że polityczne ciążenie Trzaskowskiego ku wartościom lewicowo-liberalnym, może nie spodobać się w symbolicznych Końskich, czyli w Polsce powiatowej, w której – jak powiedział niegdyś Grzegorz Schetyna – wygrywa się wybory.
-
Nowa administracja Donalda Trumpa bardziej jeszcze mocniej wspierać Izrael. Jakie idee stoją za chrześcijańskim syjonizmem, który kształtuje politykę USA? W najnowszym odcinku podcastu Michał Płociński rozmawia z Philipem Steele’em, amerykańskim historykiem, o głębokich korzeniach ideologii chrystianizmu i jej wpływie na współczesną Amerykę.
Od dziesięcioleci Stany Zjednoczone są najważniejszym sojusznikiem Izraela, a chrześcijański syjonizm odgrywa kluczową rolę w tym sojuszu. „Chrześcijanie ewangelikalni wierzą, że wspierając Izrael, realizują plan Boży” – zauważa Philip Earl Steele. Wyjaśnia, że dla wielu z nich współczesny Izrael to kontynuacja narracji biblijnej, a jego aktualna mapa znajduje się nawet w amerykańskich wydaniach Pisma Świętego.
Skąd ta bliskość USA i Izraela?
Polityka Donalda Trumpa już podczas jego pierwszej kadencji wyróżniała się proizraelskimi posunięciami, jak przeniesienie ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy. „Trump ma niesamowity zmysł do wyczuwania oczekiwań swojego elektoratu” – twierdzi Steele, wskazując, że jego decyzje wynikają z głębokiego zakorzenienia syjonizmu wśród białych protestantów. Czy chrześcijański syjonizm stanie się jeszcze mocniejszy za sprawą nowych nominacji w administracji Trumpa?Nowi liderzy, stare idee
W rozmowie pojawia się postać Mike’a Huckabee’ego, nowego ambasadora USA w Izraelu i pastora baptystów, który od dekad wspiera izraelskich osadników na Zachodnim Brzegu. „On nie mówi o Zachodnim Brzegu – dla niego to Judea i Samaria” – podkreśla Steele. Huckabee jest symbolem tego, jak chrześcijańscy syjoniści łączą religię z polityką.Demokraci kontra republikanie – zmiana kursu?
Podczas gdy republikanie intensyfikują swoje proizraelskie stanowisko, Partia Demokratyczna staje się bardziej krytyczna wobec polityki Beniamina Netanjahu. „Joe Biden może być ostatnim demokratą tak mocno wspierającym Izrael” – przewiduje Steele, wskazując na zmiany pokoleniowe i narastające różnice światopoglądowe wewnątrz partii.Ameryka jako nowy Izrael
Jednym z wątków rozmowy jest idea milenaryzmu. To przekonanie, że Amerykanie są nowym narodem wybranym. Pochodzące od purytanów koncepcje mówią o Ameryce jako miejscu, gdzie wypełnia się Boży plan zbawienia. „To klucz do zrozumienia trajektorii historii USA” – tłumaczy amerykański historyk, wskazując na wpływ tej idei na politykę, kulturę i społeczeństwo.Dlaczego Donald Trump wygrał wybory?
Na zakończenie rozmowy Philip Steele odnosi się do wyników ostatnich wyborów, wskazując na głębokie lęki społeczne białych Amerykanów. „Wybór Trumpa to wyraz obaw o utratę pozycji przez dawną Amerykę – białą, protestancką, z jej purytańskimi korzeniami. To nie kwestia inflacji czy ekonomii, ale strach przed demograficzną rewolucją” – podkreśla historyk, wskazując na tło ideologiczne i kulturowe, które kształtuje współczesną politykę USA.
Odcinek skłania do refleksji nad tym, jak religijne przekonania kształtują politykę międzynarodową i relacje amerykańsko-izraelskie. Czy chrześcijański syjonizm wzmocni się w nadchodzących latach? Jak wpłynie to na globalną scenę polityczną? Posłuchaj, aby lepiej zrozumieć te złożone zależności.
-
- To rakiety precyzyjnego rażenia o zasięgu 300 km. Nie są to rakiety strategiczne, ale ich precyzja pozwala razić kluczowe cele – centra dowodzenia, stanowiska obrony powietrznej czy węzły komunikacyjne. Dla Rosji to sygnał, że Ukraina ma narzędzia, aby działać skutecznie w głąb jej terytorium – tłumaczył w podcaście gen. Skrzypczak
Zdaniem generała, decyzja USA jest odpowiedzią na długoletnie apele ukraińskiego rządu, który od dawna wskazywał na potrzebę narzędzi o większym zasięgu. - Prezydent Zełenski prosił o tę decyzję już na początku wojny. To nie tylko krok techniczny, ale także polityczny – USA pokazują, że są gotowe wspierać Ukrainę na każdym etapie konfliktu – podkreślał emerytowany wojskowy. - Ukraińcy już od dawna mają wyznaczone cele – są to przede wszystkim centra dowodzenia, które Rosjanie uznawali dotąd za bezpieczne.
Jego zdaniem broń ta pozwoli również na ataki na węzły komunikacyjne, co utrudni Rosjanom logistykę na froncie.
Ataki na cele wewnątrz Rosji mogą mieć również wymiar psychologiczny. Generał wskazuje, że Rosjanie mogą poczuć, że wojna zbliża się do ich domów. - Każdy atak na zaplecze logistyczne czy dowódcze w Rosji to sygnał, że Ukraina jest w stanie działać precyzyjnie i skutecznie, nawet na głębokim terytorium przeciwnika – zauważa ekspert.
W odpowiedzi rosyjska narracja skupia się na przedstawianiu USA jako strony konfliktu. „Blogerzy rosyjscy wyraźnie podkreślają, że Amerykanie są głównym celem. To propaganda, która ma wywołać strach i zamieszanie zarówno w Rosji, jak i na Zachodzie” – mówi generał. To jego zdaniem powód, dla którego USA ostrzegała swoich obywateli przebywających w rejonie konfliktu.
Pytany o nową doktrynę nuklearną Moskwy, którą w wtorek ogłosił Władimir Putin, generał Skrzypczak powiedział: - Gdyby rzeczywiście stosował tą doktrynę, którą zmodyfikował, to pierwszym obiektem uderzenia byłyby Stany Zjednoczone. Bo to Stany Zjednoczone są tym państwem, które wyraziły zgodę i dały środki do wykonywania uderzeń Ukrainy na terytorium Rosji. Czyli jeżeli już Ukraińcy wykonywali te uderzenia, to w ramach tej retorsji czy w ramach zastosowania tej doktryny Rosjanie powinni, jeżeli by ją stosowali, wykonać uderzenie na terytorium Stanów Zjednoczonych. Oczywiście byłby to początek trzeciej wojny światowej i Rosjanie nie odważą się na taki ruch – uważa były dowódca wojsk lądowych.
-
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w Tym” Bogusław Chrabota rozmawia z generałem Maciejem Kliszem, dowódcą operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych, o wpływie 1000 dni wojny w Ukrainie na Polskę i Europę. Jak zmieniły się siły zbrojne, strategie NATO i geopolityka regionu? Generał Klisz analizuje zagrożenia, szanse i wnioski płynące z tego konfliktu.
Wojna w Ukrainie trwa już 1000 dni, a Polska odegrała kluczową rolę w utrzymaniu linii obrony naszego wschodniego sąsiada. – „To polska pomoc w krytycznym momencie dała Ukrainie szansę na skuteczny opór” – podkreśla generał Maciej Klisz. W rozmowie z Bogusławem Chrabotą dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych analizuje, jak wojna wpłynęła na naszą obronność, geopolitykę i międzynarodowe sojusze.
Rozmowa dotyka również realnych zagrożeń związanych z rosyjskimi groźbami nuklearnymi. – „To element wojny psychologicznej, mający wpłynąć na morale Zachodu. Ale nie możemy lekceważyć żadnego scenariusza” – tłumaczy generał.
Ekspert zwraca uwagę na zmiany w NATO, które wzmocniło swoją obecność na wschodniej flance. – „Obecność ponad 10 tysięcy żołnierzy sojuszniczych w Polsce to dowód, jak kluczowym punktem stał się nasz region” – wskazuje Klisz. Polska modernizuje swoje siły zbrojne, inwestując w każdą z domen: lądową, powietrzną, morską, cybernetyczną i kosmiczną.
Odcinek porusza także długoterminowe skutki wojny. Jak zauważa generał Klisz, Rosja przestawiła swoją gospodarkę na tryb wojenny, a pokój w Ukrainie nie oznacza końca zagrożenia. – „Musimy być gotowi na długotrwały konflikt, który może zmieniać swoje oblicze, ale pozostanie realnym wyzwaniem dla Polski i świata.”
-
Po co Koalicja Obywatelska organizuje prawybory na kandydata na prezydenta? Czy publikacja sondaży na kilka dni przed głosowaniem faktycznie rozstrzyga wynik? O potencjalnych skutkach politycznych tej decyzji oraz szerszym kontekście, w tym wpływie wyborów w USA na polską scenę polityczną, Marzena Tabor Olszewska rozmawia z Marcinem Dumą, szefem IBRIS.
- Prawybory w Koalicji Obywatelskiej to nie tylko wybór między Rafałem Trzaskowskim a Radosławem Sikorskim, ale też strategia wzbudzenia zaangażowania w strukturach partyjnych - Marcin Duma podkreśla, że choć sondaże publikowane przed głosowaniem wskazują na przewagę Trzaskowskiego, należy zachować ostrożność. - 10 lat temu Bronisław Komorowski również miał wygrać w pierwszej turze, a rzeczywistość okazała się zupełnie inna – przypomina ekspert.
Porównanie rywalizacji Sikorskiego i Trzaskowskiego do walki Mike'a Tysona z młodszym youtuberem Jake’m Paulem jest przywołane z przymrużeniem oka, ale też wskazuje na istotną różnicę w stylach i potencjale obu kandydatów. Marcin Duma zauważa, że Sikorski pokazuje determinację, choć wynik może wydawać się przesądzony. Czy rzeczywiście chodzi tylko o wzmacnianie pozycji w partii, czy też Sikorski liczy na niespodziewany zwrot akcji?Jak zmienia się elektorat w Polsce?
Gość podcastu zwraca uwagę na grupy wyborców, które mogą zdecydować o wyniku wyborów prezydenckich. Młodsi, mniej aktywni wyborcy odegrali kluczową rolę w parlamentarnym zwycięstwie opozycji 15 października. Pytanie, czy równie licznie zagłosują w wyborach prezydenckich, pozostaje otwarte.
Duma wskazuje też na potencjalną szansę dla „królika z kapelusza” – niezależnego kandydata spoza głównych partii politycznych. - Po 1989 roku nie było jeszcze tak sprzyjających warunków, aby ktoś spoza politycznego układu miał realną szansę na drugą turę – zauważa ekspert, przywołując sukcesy Szymona Hołowni czy Pawła Kukiza. - Dzisiaj miejsca dla tego trzeciego kandydata jest chyba najwięcej w historii. Polska ma wrażliwość na kandydatów, których nikt wcześniej nie brał pod uwagę. Jeśli znajdzie się ktoś, kto opowie historię o bezpieczeństwie zewnętrznym i ekonomicznym, to może powstać czarny koń tych wyborów – mówi Marcin Duma.
Wpływ wyborów w USA na polską politykę
Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu budzi pytania o globalne trendy i ich wpływ na Polskę. Według Dumy zwycięstwo Trumpa podkreśla przesunięcie priorytetów społecznych z kwestii ideologicznych, takich jak prawa kobiet, na bezpieczeństwo ekonomiczne. - To sygnał, że bytowe postulaty dominują nad światopoglądowymi – komentuje ekspert.
Polska polityka może również dostosować się do nowych wyzwań związanych z wojną w Ukrainie. Intensyfikacja konfliktu może sprzyjać kandydatom kojarzonym z bezpieczeństwem, takim jak Radosław Sikorski, podczas gdy zakończenie wojny mogłoby wzmocnić Trzaskowskiego jako lidera odbudowy i stabilizacji.
Przyszłość sceny politycznej
Choć Koalicja Obywatelska wkrótce wyłoni swojego kandydata, PiS wciąż nie podjął decyzji. Brak nominacji po stronie największej partii opozycyjnej to jeden z czynników, który wprowadza element niepewności w wyścigu prezydenckim. W tej sytuacji niezależny kandydat mógłby wstrząsnąć układem sił.
- Przyszłe wybory prezydenckie mogą być wyjątkowe pod wieloma względami – od demografii elektoratu po wpływ globalnych wydarzeń – ocenia Duma. Na razie jednak oczy wszystkich są zwrócone na prawybory w Koalicji Obywatelskiej.
Zapraszamy do wysłuchania całego odcinka na stronie rp.pl oraz w serwisach streamingowych.
#PodcastRzeczWTym; #RzeczpospolitaPodcast; #PolitykaPodcast; #SłuchamPodcastów; #Prawybory2024; #KoalicjaObywatelska; #RafałTrzaskowski; #RadosławSikorski; #WyboryPrezydenckie; #PolitykaPL; #WyboryPolska; #DonaldTrump2024; #EfektTrumpa; #WyboryUSA; #PolskaPolityka; #PolskaDecyduje; #NowePrzywództwo; #BezpieczeństwoiStabilność; #NewsPL; #Aktualności; #TrendingPL; #PodcastNaDziś
-
Nie możemy liczyć, że sytuacja poprawi się sama. Jeśli chcemy uniknąć kryzysu, musimy działać – mówił w podcaście „Rzecz w Tym” Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej”
Choć roczny wzrost wyniósł 2,7 proc., spadek o 0,2 proc. w ostatnim kwartale rodzi pytania o przyszłość gospodarki i jej zdolność do odbicia. Czy to powód do niepokoju? Jakie czynniki mogą wpływać na dynamikę wzrostu w Polsce i jakie wyzwania czekają krajową gospodarkę w nadchodzących miesiącach? – na te pytania w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” odpowiadał dziennikarz ekonomiczny „Rzeczpospolitej” Marcin Piasecki.
Czy cieszyć się wzrostem rok do roku, czy martwić spadkiem w ostatnim kwartale? – Opinie są podzielone, ale pewne jest, że gospodarka nie kwitnie – uważa Piasecki.
Niepewność i brak stabilności szkodzą gospodarce
- Z jednej strony mamy umiarkowanie optymistyczny roczny wzrost, ale z drugiej – spadek kwartalny, który sygnalizuje, że polska gospodarka boryka się z poważnymi problemami strukturalnymi – zauważył Marcin Piasecki. Zwrócił też uwagę na obawy i brak stabilności. – Ten brak stabilności, który zapanował w gospodarce, sprawia, że wiele firm wstrzymuje inwestycje, a konsumenci ograniczają wydatki.
Piasecki zwraca uwagę na wpływ wojny na Ukrainie, kryzysu energetycznego i inflacji, które dodatkowo obciążają polską gospodarkę. – Globalne ryzyka wpływają na naszą gospodarkę w sposób pośredni, ale bardzo odczuwalny” – mówi Piasecki. - Nie możemy ignorować tego, co dzieje się na światowych rynkach – inflacja, problemy z dostawami energii, napięcia międzynarodowe. Wszystko to sprawia, że trudno o odbicie gospodarcze.
Perspektywy na przyszłość – czy czeka nas kryzys?
Czy jest szansa na ożywienie w najbliższym czasie? – Trudno jednoznacznie prognozować przy tak wysokim poziomie niepewności. Wydaje się, że rynek zareaguje negatywnie na każdy sygnał, który pogłębia obawy – ocenia Piasecki. Zwraca też uwagę na negatywny wpływ wzrostu cen na gospodarkę. – Dla przeciętnego konsumenta inflacja oznacza, że ma mniej pieniędzy na wydatki, co wpływa na całą gospodarkę – tłumaczy Piasecki. Rozmówcy wskazują, że w obliczu kryzysu energetycznego i inflacji Polska potrzebuje zdecydowanych działań, aby uniknąć dalszego pogorszenia sytuacji. – W tej chwili jesteśmy na rozdrożu. Bez odpowiednich kroków możemy znaleźć się w miejscu, z którego trudno będzie się wydostać – ostrzega Piasecki.
- Nie możemy liczyć, że sytuacja poprawi się sama – jeśli chcemy uniknąć kryzysu, musimy działać – dodał Piasecki. Dlatego podkreślał znaczenie wsparcia rządowego oraz konieczność długoterminowego planowania. - W obliczu rosnącej inflacji i kryzysu energetycznego potrzebne są działania stabilizujące, które przywrócą zaufanie do rynku – tłumaczył.
-
„Słysząc takie doskonałe rozwiązania w stylu weźmy do polityki świetnego biznesmena i on na pewno wszystko naprawi, powinna zapalać się nam czerwona lampka. Bo po co ten Elon Musk tak naprawdę traci tam swój czas?” – zastanawia się Aleksandra Ptak-Iglewska w podcaście „Rzecz w tym”.
W najnowszym odcinku codziennego podcastu „Rzeczpospolitej” Michał Płociński i Aleksandra Ptak-Iglewska, dziennikarka działu ekonomicznego, zastanawiają się, czy Elon Musk, obejmując nową rolę w administracji Donalda Trumpa, zmierza w kierunku podobnym do Janusza Palikota sprzed lat. Nowo powołany Departament Wydajności Rządu, którego Musk ma być twarzą, przypomina Komisję Nadzwyczajną „Przyjazne Państwo” do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji z czasów pierwszego rządu Donalda Tuska, na czele której stanął właśnie Janusz Palikot, również skuteczny – do czasu – biznesmen. Czy Musk podzieli los Palikota, który początkowo zyskał uznanie, a później poniósł sromotną porażkę, tak w polityce, jak i biznesie?
Czy Elon Musk naprawi amerykańską biurokrację?
„Ludzie, którzy osiągnęli sukces w biznesie, często wierzą, że są w stanie równie dobrze naprawić politykę” – ocenia Ptak-Iglewska. Zadanie, które otrzymał Elon Musk, polega na analizie przepisów i ograniczeniu biurokracji w administracji USA. Dziennikarka sceptycznie podchodzi do powodzenia tej misji, przypominając, że podobne obietnice w Polsce skończyły się fiaskiem. „To Święty Graal polityki, który nigdy nie zostaje zrealizowany” – komentuje.
Jednym z przykładów „usprawniania” przez Muska jest portal X (dawny Twitter). Po jego przejęciu zwolniono znaczną część zespołu, co spowodowało chaos i liczne problemy. „To pokazuje, jak Musk może podchodzić do działań w administracji – agresywnie, z krótkoterminowymi celami” – ocenia Ptak-Iglewska.
Elon Musk w administracji Donalda Trumpa: Show czy realna zmiana?
Zatrudnienie Muska w administracji Trumpa to również spektakularny ruch PR-owy. „Polityka to show, a Musk jest idealną twarzą takiego widowiska” – podkreśla Płociński. Obawy budzi jednak możliwość, że za tym wszystkim kryje się lobbing i interesy biznesowe Muska, związane m.in. z jego firmami współpracującymi z rządem USA.
Czy osoby wybitne w biznesie mogą skutecznie działać w polityce? Jak zauważa Ptak-Iglewska: „Polityka wymaga współpracy, a nie narzucania decyzji, co często jest przeciwieństwem tego, jak działa biznes.”
Płociński sugeruje, że amerykański Departament Wydajności Rządu może skończyć jak polska Komisja „Przyjazne Państwo” – wielkie obietnice, niewielkie efekty. Czy Musk, podobnie jak Palikot, uwierzył w swoją „polityczną sprawczość” i przeszacował swoje możliwości?
Zapraszamy do wysłuchania tego odcinka, który z humorem, ale i krytycznym okiem przygląda się politycznym planom Elona Muska i ich potencjalnym konsekwencjom – zarówno dla Ameryki, jak i globalnej gospodarki. -
W najnowszym odcinku „Rzecz w Tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Pawłem Zalewskim, wiceministrem obrony narodowej, o wpływie drugiej kadencji Donalda Trumpa na bezpieczeństwo Polski i przyszłość NATO. Czy rosnące wydatki na zbrojenia sprawią, że Ameryka wzmocni wsparcie dla Europy? Jakie szanse i zagrożenia niesie transakcyjna polityka Trumpa?
W kontekście rekordowych wydatków na zbrojenia i zwiększającej się współpracy Polski ze Stanami Zjednoczonymi, pojawia się pytanie, czy druga kadencja Donalda Trumpa zmieni pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Minister Zalewski zwraca uwagę, że choć Polska spełnia oczekiwania finansowe i zakupowe USA, transakcyjna polityka Trumpa może okazać się wyzwaniem. – „Wydajemy rekordowo dużo na zbrojenia, to nasze mocne atuty” – mówi Zalewski.
Tematem rozmowy jest także zmieniająca się rola NATO, szczególnie w obliczu konfliktu w Ukrainie i rosnącego zagrożenia ze strony Chin. – „Amerykanie muszą stworzyć ‚dylemat strategiczny’ dla Putina,” wskazuje Zalewski, analizując potrzebę wsparcia dla Ukrainy i konieczność obrony Europy przed ekspansją rosyjską.
Zalewski komentuje również aktualną politykę Polski, w tym potencjalną kandydaturę Szymona Hołowni na prezydenta, którą w jego ocenie wyróżnia zdolność do łączenia różnych obozów politycznych. – „Hołownia to jedyny kandydat, który może łączyć, nie dzielić – a tego właśnie potrzebuje Polska w czasach zagrożenia,” podkreśla.
-
Watykan i polska prokuratura badają działania arcybiskupów przemyskich w sprawie wyjaśniania molestowania nieletniego przez księdza. Tomasz Krzyżak, autor dziennikarskiego śledztwa, przedstawia kulisy tej historii. Czy biskupi zaniedbali swoje obowiązki? Ile lat musiała czekać ofiara na sprawiedliwość – o tym w specjalnym odcinku podcastu „Rzecz w tym”.
W specjalnym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Michał Szułdrzyński rozmawia z Tomaszem Krzyżakiem, szefem działu krajowego „Rzeczpospolitej” i autorem wstrząsającego dziennikarskiego śledztwa, które ujawnia kulisy zaniedbań biskupów przemyskich w sprawie molestowania małoletniego. Watykan i polska prokuratura badają, czy arcybiskupi Józef Michalik i Adam Szal mogli opóźniać procedury wyjaśniające i osłabiać działania mające na celu ukaranie sprawcy. Odsłania nie tylko bezradność ofiary, ale również dramatyczny impas w systemie postępowania Kościoła wobec tego typu przestępstw.
Co mnie najbardziej poruszyło w tej sprawie? Chyba ten imposybilizm po stronie kościelnych hierarchów. Takie typowe zwlekanie, przekładanie terminów, tłumaczenie się przepisami… To widać na przykładzie tego, jak wolno, wręcz z oporem, toczyło się wyjaśnianie tej historii – opowiadał Krzyżak. Dziennikarz zdradził, że jego praca nad sprawą trwała całe miesiące – badał dokumenty, przeprowadzał rozmowy, próbując odtworzyć losy pokrzywdzonego, który został opisany, jako ksiądz Marcin.
Przez lata ks. Marcin, który został skrzywdzony w dzieciństwie, wypierał tę sprawę. Dopiero w 2013 roku opowiedział o niej ówczesnemu arcybiskupowi przemyskiemu Józefowi Michlikowi. Po tym przyjechał do niego sprawca, ks. Stanisław. – Próbował wymusić na ks. Marcinie wycofanie się z oskarżeń. Doszło nawet do tego, że przyznał się do czynu na piśmie, prosząc jednocześnie o nie wszczynanie postępowania – opowiadał Krzyżak.
– To, że arcybiskup Michalik postanowił umożliwić sprawcy kontakt z ofiarą, było dramatycznym błędem. Miał przekonanie, że „może się dogadają”, co tylko pogłębiało cierpienie Marcina – mówi. – To sprawiło, że ofiara poczuła się zagrożona, a sprawca wykorzystał tę sytuację, by szantażować ją i wymuszać milczenie.
– Mamy do czynienia z latami zaniedbań. Od pierwszego ustnego zgłoszenia w 2013 roku minęło niemal osiem lat, zanim zakończono proces karny, który mógłby wydać wyrok i zamknąć sprawę – mówił Tomasz Krzyżak o przewlekłości postępowania przemyskiej kurii. - Ta historia pokazuje, jak zaniedbania biskupów i brak reakcji na przestępstwa w Kościele mogą prowadzić do bolesnych konsekwencji – kończy Krzyżak.
Co w tej sprawie dalej bada Watykan? Jaka jest rola prokuratury? Więcej w najnowszym wydaniu podcastu „Rzecz w Tym”.
-
W najnowszym odcinku podcastu "Rzecz w tym" poruszamy temat wpływów biznesowych, które mogą odgrywać kluczową rolę w kształtowaniu nowej administracji Donalda Trumpa. Gościem prowadzącej jest Hubert Kozieł, dziennikarz ekonomiczny, który dzieli się analizą interesów finansowych i politycznych, jakie mogą stać za reelekcją Trumpa. W trakcie rozmowy omawiamy wsparcie wpływowych miliarderów, takich jak Elon Musk oraz ich potencjalne zyski z polityki nowej administracji. Jakie zobowiązania i długi będzie musiał spłacić Trump w czasie swojej kadencji? I kto tak naprawdę może wpływać na jego decyzje? Kto ma rzeczywisty wpływ na decyzje Trumpa? Prowokacyjne pytanie "Kto będzie rządził Ameryką?" wprowadza nas do dyskusji na temat biznesowych powiązań nowej administracji. Hubert Kozieł zauważa, że otoczenie Donalda Trumpa zyskało kilku potężnych sojuszników ze świata technologii i finansów. Jak stwierdza Kozieł, "Elon Musk nie tylko wspiera Trumpa, ale też oczekuje zmian, które mogą przynieść korzyści jego biznesom." Musk – właściciel firm takich jak Tesla, SpaceX czy platforma X, dostrzega szansę na deregulacje, które mogłyby przyspieszyć rozwój projektów technologicznych. Elon Musk i jego wpływy – polityka a prywatne interesy Elon Musk odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu opinii publicznej w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza poprzez przejęcie platformy X (dawniej Twitter), która stała się ważnym forum dla prawicowych komentatorów. Kozieł podkreśla, że „X pod kierownictwem Muska przyciągnął wielu konserwatywnych liderów opinii.” Jakie skutki mogą wynikać z tego, że Musk tak aktywnie wspiera prezydenta, który promuje deregulacje? Deregulacje i możliwe korzyści dla przemysłu kosmicznego Jednym z kluczowych tematów rozmowy są potencjalne korzyści płynące z bardziej przychylnej polityki regulacyjnej dla przemysłu kosmicznego. Hubert Kozieł przypomina, że „SpaceX zyskałby na zmniejszeniu regulacji, co otworzyłoby nowe możliwości rozwoju technologii kosmicznych.” Dzięki przychylności Trumpa, Musk może także liczyć na dalsze kontrakty z NASA oraz Departamentem Obrony, co stanowiłoby znaczący impuls dla nowych przedsięwzięć kosmicznych.Kolejny istotny wątek to ulgi podatkowe, które mogłyby przynieść Elonowi Muskowi miliony dolarów oszczędności. Mowa o ulgach podatkowych. Mimo potencjalnych zysków dla sektora technologicznego, wielu ekspertów obawia się, że takie decyzje mogą wpłynąć na deficyt fiskalny Stanów Zjednoczonych. Rosnąca rola kryptowalut Zwycięstwo Trumpa spotkało się z dużym entuzjazmem świata inwestorów. Widzą oni w jego reelekcji szansę na dalszy rozwój rynku kryptowalut i alternatywnych aktywów. - Trump przez długi czas był sceptyczny wobec kryptowalut, ale teraz, za namową swoich doradców, dostrzega w nich potencjał - wyjaśnia Kozieł. Polityka regulacyjna a przyszłość nowych technologii Hubert Kozieł zwraca też uwagę, że deregulacje dotyczące technologii mogą mieć dalekosiężne konsekwencje, nie tylko dla USA, ale i dla świata. - Unia Europejska ogranicza rozwój sztucznej inteligencji, podczas gdy Stany Zjednoczone pod kierunkiem Trumpa i jego doradców mogą stać się liderem innowacji technologicznych - podkreśla. Kwestia regulacji staje się więc nie tylko sprawą wewnętrzną, ale też czynnikiem międzynarodowej rywalizacji.Rozwój technologii jest również odpowiedzią na rosnącą dominację Chin. Kozieł zaznacza, że „USA muszą utrzymać przewagę technologiczną nad Chinami, aby zachować swoją pozycję supermocarstwa.” Trump i jego administracja, z Muskiem jako ważnym sojusznikiem, mogą podjąć decyzje, które wyznaczą nowy kierunek rozwoju gospodarki opartej na technologii. Zapraszamy do wysłuchania pełnego odcinka, w którym Hubert Kozieł przedstawia szczegółową analizę potencjalnych konsekwencji drugiej kadencji Donalda Trumpa.
-
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z prof. Pawłem Kowalem, przewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, o powrocie Donalda Trumpa na fotel prezydenta USA. Wybór ten nie tylko zaskoczył świat, ale także wywołał liczne pytania o przyszłość amerykańskiej polityki i jej wpływ na bezpieczeństwo oraz relacje transatlantyckie.
Amerykanie wybrali 47. prezydenta, i ponownie został nim Donald Trump. Jak zauważa prof. Kowal, choć wyniki wyborów można było przewidzieć z uwagi na rosnące niezadowolenie Amerykanów, to jednak zaskakuje kierunek, jaki może obrać polityka USA. „To nie jest tylko kwestia polityki, ale głębokich procesów społecznych, które zaszły w Stanach” – komentuje Kowal, podkreślając, że Amerykanie, niezadowoleni z polityki Demokratów, poszli w kierunku bardziej konserwatywnym.
Fenomen Trumpa – członek elity bliski przeciętnym Amerykanom
Prof. Kowal zauważa, że choć Trump należy do ścisłej elity, udało mu się zjednać poparcie ludzi z „pasu rdzy” – robotników i pracowników fizycznych. „To nie jest kwestia, że jedna czy druga elita jest wyalienowana, tylko kto lepiej komunikuje się z różnymi grupami społecznymi” – mówi Kowal. Jego zdaniem, prosty, populistyczny przekaz Trumpa zyskał silne poparcie tych, którzy czują się wykluczeni przez elity z Waszyngtonu.
Europa w obliczu amerykańskiej polityki izolacjonistycznej
Wybór Trumpa rodzi niepokój w Europie. Kowal przewiduje, że USA mogą obrać bardziej izolacjonistyczny kurs, co zmusi Europę do wzmocnienia własnych struktur obronnych. „Jeśli Europa chce być partnerem USA, musi być silniejsza, niezależnie od tego, kto rządzi w Białym Domu” – zauważa. Trump może wymagać od Europy większej odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo, co, paradoksalnie, może być dla niej szansą na integrację w dziedzinie obronności.
Zagrożenie czy szansa? Możliwy dialog Trump–Putin
Wielkim pytaniem pozostaje, jak Trump będzie kształtował politykę wobec Rosji. Choć Kowal nie przewiduje, że Trump odwiedzi Moskwę zaraz po objęciu urzędu, nie wyklucza jednak, że pojawią się zakusy do transakcyjnych rozmów z Putinem. „Trump może próbować negocjować z Putinem, ale wszelkie próby ‚dogadywania się’ nad głowami Ukraińców mogą zakończyć się fiaskiem” – twierdzi Kowal, dodając, że taki scenariusz nie będzie akceptowany przez społeczeństwo Ukrainy ani przez część międzynarodowej opinii publicznej.
Polska w relacji z Trumpem: przyjaciel czy sojusznik?
Dla Polski powrót Trumpa na fotel prezydenta może oznaczać bliską współpracę, jednak Kowal ostrzega przed jednostronnością. „Polska, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, jest w sensownej sytuacji, ale nasza polityka powinna być profesjonalna, oparta na relacjach z obiema stronami amerykańskiej sceny politycznej” – komentuje. Takie podejście zapewni Polsce stabilność, niezależnie od zmian administracji w USA.
Zmieniający się świat i wyzwania dla polskiej dyplomacji
Na koniec rozmowy Kowal podkreśla, że sukces Trumpa może wpływać na nastroje w Polsce, jednak prawdziwe wyzwanie stanowi umiejętność odnalezienia się w nowej konfiguracji międzynarodowej. Dla polskiej dyplomacji kluczowe będzie zachowanie równowagi w relacjach z USA i UE, a także efektywne dostosowanie się do zmian na globalnej scenie.
-
W najnowszym odcinku podcastu "Rzecz w tym" analizujemy gorące wydarzenia z wyborczej nocy w USA, podczas której Donald Trump zdobył przewagę nad demokratyczną kontrkandydatką, Kamalą Harris. Marzena Tabor – Olszewska rozmawia z Jędrzejem Bieleckim, dziennikarzem działu zagranicznego Rzeczpospolitej o zmianach w strategiach obu kandydatów, wpływie wyniku na USA oraz świat i o przyszłości amerykańskiego systemu wyborczego.
Rozmówcy podcastu przyglądali się, czym różni się Donald Trump z 2024 roku od tego z 2017. – Jest bardziej świadomy polityki, z konkretnymi celami i, jak twierdzą niektórzy, pełen rządzy zemsty. Trump przeszedł ewolucję z nowicjusza do radykalnego lidera – mówi Jędrzej Bielecki, analizując jego współpracę z nowymi, bardziej radykalnymi doradcami. Bielecki wskazuje, że Mike’a Pence, wiceprezydent z poprzedniej kadencji okazał się raczej powściągliwy. Obecni współpracownicy Trumpa wydają się być bardziej zdecydowani.
Podczas rozmowy pojawia się także temat systemu wyborczego USA, który "umożliwia przejęcie władzy przez kandydata kontrolującego swoją partię," oraz pytań, które stawia ten wynik przed obywatelami i demokracją Ameryki. Czy obecne wybory mogą zmusić Europę do przejęcia roli lidera w obronie wartości demokratycznych?
Dwie Ameryki – podzielone społeczeństwo
- Dwie Ameryki – ta demokratyczna i republikańska – różnią się nie tylko politycznie, ale także społecznie, geograficznie i etnicznie. Wybory pokazały te podziały jak nigdy wcześniej – uważa dziennikarz Rzeczpospolitej i wskazuje, że w wyborach zarysowały się skrajne podziały. Ameryka republikańska to głównie mniejsze miasta i stany środkowe, podczas gdy Demokraci dominują na wybrzeżach i w dużych miastach. Wiemy już, że Trump zdobył zaskakująco silne poparcie wśród Latynosów oraz części Afroamerykanów, mimo wcześniejszych kontrowersyjnych wypowiedzi na ich temat.
Wartości konserwatywne na czele
- To, co w tych wyborach się liczyło, to konserwatyzm cywilizacyjny. Widać, że tematy takie jak aborcja czy imigracja nadal dzielą społeczeństwo amerykańskie – mówi Jędrzej Bielecki. Wyniki referendum dotyczącego legalizacji aborcji i marihuany w stanie Floryda wskazują na rosnącą siłę konserwatywnego przekazu. W tym kontekście Trump umiejętnie wykorzystuje napięcia wokół praw aborcyjnych i imigracji. - To broń polityczna w epoce fake newsów - słyszymy w rozmowie. - Żyjemy w czasach fake newsów i emocji, gdzie nikt już nie sprawdza faktów. Trump doskonale wyczuł, że mocne przesłanie działa lepiej niż prawda – mówi gość podcastu.
Strategie kampanii i kluczowe momenty
Porównanie końcówki kampanii Trumpa i Harris pozwala dostrzec różnice w ich podejściu. Trump, często stosujący retorykę protekcjonalną względem kobiet, podważał kompetencje Harris, co mogło wpłynąć na sposób, w jaki odbierali ją wyborcy. Wbrew przewidywaniom, konserwatyzm Trumpa zdobywał uznanie także w regionach, które wcześniej głosowały na Demokratów, takich jak Teksas czy Karolina Północna.
Co oznacza to dla przyszłości USA i świata?
Rozmówcy podcastu zastanawiają si też jak wynik wyborów wpłynie na światowy układ sił. Jeśli Ameryka nie będzie już stabilnym liderem wolnego świata, Europa będzie musiała dojrzeć do roli obrońcy wartości demokratycznych.
Zapraszamy do wysłuchania pełnej rozmowy, by zrozumieć, jak zmieniają się priorytety amerykańskich wyborców i jakie wyzwania stoją przed demokracją w USA oraz na świecie.
-
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Januszem Reiterem, byłym ambasadorem RP w USA, na temat podziałów społecznych i politycznych, które wstrząsają Ameryką tuż przed wyborami prezydenckimi. Wybory te, zdaniem Reitera, mogą przesądzić o przyszłości Stanów Zjednoczonych i ich roli na arenie międzynarodowej.
Bogusław Chrabota
Ameryka staje przed jednymi z najważniejszych wyborów w swojej historii. - To nie są już Stany Zjednoczone, to stany podzielone Ameryki – ocenia Janusz Reiter, zwracając uwagę na głęboką polaryzację kraju. Prawie połowa Amerykanów ocenia, że ich kraj zmierza w złym kierunku, niezależnie od tego, z którą stroną polityczną się identyfikuje. W tej podzielonej atmosferze narastają oczekiwania wobec kandydatów, którzy oferują radykalnie odmienne wizje przyszłości kraju. Donald Trump, były prezydent, obiecuje przywrócenie tradycyjnych wartości i silnej gospodarki, podczas gdy Kamala Harris, obecna wiceprezydent, stawia na bardziej inkluzywną, choć nadal odległą od europejskiego modelu, politykę społeczną.Donald Trump jako symbol wstrząsu społecznego
Reiter podkreśla, że poparcie dla Trumpa opiera się na oczekiwaniu głębokich zmian. - Trump obiecuje, że wstrząśnie Ameryką i przywróci jej dawną świetność, co wielu wyborcom kojarzy się z rajem utraconym - mówi. Jednocześnie ostrzega, że sukces Trumpa może przynieść „szok dla europejskich sojuszników USA”, którzy przyzwyczaili się do stabilnego wsparcia Stanów Zjednoczonych. Dla Europy oznaczałoby to potrzebę większej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo.
Rozmówca Bogusława Chraboty zwraca też uwagę na różnorodne linie podziałów, które napędzają konflikt społeczny w Stanach Zjednoczonych – od różnic ekonomicznych po kwestie tożsamościowe. - Wielu ludzi uważa, że Ameryka to już nie ich kraj, że przestała odpowiadać ich wartościom - wyjaśnia Reiter. Wskazuje, że polityka tożsamościowa, która koncentruje się na interesach małych grup, powoduje, że „niewielu myśli o dobru wspólnym”.
Na amerykańskiej mapie politycznej wyraźnie zaznacza się podział między liberalnymi wybrzeżami a konserwatywnym centrum kraju. - W Nowym Jorku czy Waszyngtonie niemal nie widać kampanii wyborczej Trumpa, bo te miejsca tradycyjnie głosują na demokratów – mówi Reiter. Jednak na terenach środkowego zachodu sytuacja jest odwrotna, a poparcie dla Trumpa zdecydowanie przeważa.
Reiter nie wyklucza, że przegrana którejkolwiek ze stron w wyborach w USA może wywołać niepokoje. W przypadku porażki Trumpa część jego zwolenników może nie zaakceptować wyniku wyborów. Jednocześnie zwycięstwo Trumpa może spotkać się z protestami zwolenników Harris. - Napięcie wśród wyborców jest porównywalne, a różnica tkwi w temperamentach obojga kandydatów – przekonuje dyplomata.USA i Chiny - czy czeka nas konfrontacja?
Zarówno Harris, jak i Trump jednoznacznie opowiadają się za twardą polityką wobec Chin. Jak mówi Reiter, „konfrontacja z Chinami będzie intensywna bez względu na wynik wyborów”. Dla Polski i Europy kluczowe znaczenie mają dwie płaszczyzny współpracy: gospodarka i bezpieczeństwo. Reiter ostrzega, że amerykański protekcjonizm, zwłaszcza w przypadku wygranej Trumpa, może pogłębić spory handlowe z Europą, ale jest szansa na kompromis.
Omawiając kwestie bezpieczeństwa, Reiter wyraża nadzieję, że przyszła administracja USA, niezależnie od wyniku wyborów, nie osłabi zobowiązań Stanów Zjednoczonych wobec NATO. - Nie chciałbym, by Polska została jedynym krajem, który dzieli ryzyko z Ameryką - mówi zaznaczając, że większe zaangażowanie USA w Polsce nie powinno odbywać się kosztem Niemiec i innych krajów Europy Zachodniej.Ego Donalda Trumpa i pragmatyzm Kamali Harris
Trump to, według Reitera, postać „skrajnie egocentryczna”, która dla wielu wyborców stała się uosobieniem siły. Harris, choć mniej wyrazista, zyskuje jako symbol zmiany, ale również stabilności w porównaniu do bardziej nieprzewidywalnego Trumpa. Wybór między nimi to „wybór między gwałtownym szokiem a powolniejszym dostosowaniem się do nieuniknionych zmian” – podsumowuje Reiter.
Wybory w USA a Europa – konsekwencje dla Polski
Na koniec rozmowy Reiter zauważa, że wybory w USA będą miały daleko idące konsekwencje dla Europy i Polski. - Te zmiany będą potężnym wyzwaniem, a Europa nie jest na nie przygotowana - prognozuje dodając, że przyszłość relacji transatlantyckich zależy od gotowości Europy do większej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo.
-
W przeddzień wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych gościem podcastu „Rzecz w tym” był Artur Bartkiewicz, dziennikarz Rzeczpospolitej i szef strony głównej RP.pl, który przybliża bieżące wydarzenia w zaciętej kampanii pomiędzy Donaldem Trumpem a Kamalą Harris. Sondaże pokazują wyrównane poparcie dla obu kandydatów, a wypowiedzi Trumpa oraz nietypowe wątki, jak historia „wiewiórki Peanut”, wzbudzają duże emocje w mediach. Rozmówcy dyskutowali też, jak temat międzynarodowych sojuszy USA, wojny na Ukrainie i wewnętrzne sprawy Ameryki mogą wpłynąć na wybory.
Wpadki Trumpa i ich wpływ na kampanię
Bartkiewicz zauważa, że Trump powrócił do przemówień bez promptera, co skutkowało kontrowersyjnymi wypowiedziami. Jedna z nich to stwierdzenie, że „nie powinien był opuszczać Białego Domu” po przegranej w 2020 roku, co może niepokoić wyborców niezdecydowanych. Kolejna wypowiedź dotyczyła dziennikarzy. Nawiązując do zamachu na jego życie, do którego doszło latem w czasie wiecu w Butler, w Pensylwanii, Trump stwierdził, że „aby go dorwać” zamachowiec musiałby tym razem „strzelać przez” przedstawicieli mediów (Trump użył tu określenia fake news – fałszywe informacje. Były prezydent wielokrotnie określał tym terminem przedstawicieli mediów głównego nurtu – red.). - I nie przeszkadza mi to – dodał były amerykański prezydent - To są radykalne słowa, które mogą zniechęcić wyborców niezrzeszonych - komentuje Bartkiewicz.„Peanut” – wiewiórka, która wzburzyła Amerykę
Niecodzienny temat, jak los oswojonej wiewiórki Peanut, stał się symboliczny na końcówce tej kampanii. Bartkiewicz podkreśla, że historia wzburzyła środowisko Trumpa i ich sprzeciw wobec opresji biurokratycznej państwa, jednocześnie wskazując na różnice w podejściu obu kandydatów do zarządzania.
Kluczowe tematy kampanii Trumpa i Harris
Kwestie gospodarki i imigracji stanowią główne wątki Trumpa, który ostrzega przed „wielkim kryzysem na miarę 1929 roku”. Bartkiewicz zauważa, że te obawy budzą duże zainteresowanie na prowincji. Kamala Harris natomiast koncentruje się na ochronie praw kobiet i demokracji. – Harris argumentuje, że Trump zagraża podstawowym wolnościom Amerykanów, zwłaszcza prawu do aborcji.Rekordowe fundusze Harris i wsparcie establishmentu
Bartkiewicz zwraca uwagę na wysokie fundusze zgromadzone przez Harris, które mogą przynieść trudności w przekonaniu klasy pracującej i mniejszości etnicznych. - To paradoks, że Harris, kandydatka „centrolewicowej partii”, reprezentuje interesy amerykańskiego establishmentu - zauważa Bartkiewicz.Wielkim pytaniem pozostaje, jak wybór nowego prezydenta wpłynie na politykę zagraniczną USA, zwłaszcza na pomoc dla Ukrainy. - Trump planuje szybkie zakończenie wojny na Ukrainie, co może oznaczać kompromis korzystny dla Rosji - ocenia Bartkiewicz. Z drugiej strony, Harris oferuje kontynuację polityki wsparcia, co sprzyjałoby relacjom amerykańsko-polskim.
Polska perspektywa na wybór prezydenta USA
Z perspektywy Polski wygrana Trumpa może stanowić wyzwanie w kontekście relacji z NATO i bezpieczeństwa regionu. - Trump może kwestionować rolę NATO, co oznaczałoby podziały wśród sojuszników - zauważa Bartkiewicz. Z kolei Harris jako kandydatka demokratów jest postrzegana jako przewidywalna partnerka dla obecnej koalicji w Polsce. -
Czy gafy Joe Bidena, narastający chaos w świecie i słaba kampania Kamali Harris oddadzą Amerykę w ręce Donalda Trumpa? „Demokraci mieli cztery lata, by znaleźć odpowiedź na Trumpa… i tego nie zrobili” – mówi Jędrzej Bielecki w podcaście „Rzecz w tym”.
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Michał Płociński i Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej” oraz były korespondent w Waszyngtonie, analizują nadchodzące wybory prezydenckie w USA, wskazując na kluczowy błąd Partii Demokratycznej – niewykreowanie nowego, silnego lidera. Pomimo czterech lat przy władzy, demokraci nie przedstawili nowej, charyzmatycznej postaci, która mogłaby stanąć do walki z Donaldem Trumpem. Czy ich marazm odda Biały Dom republikanom?
Kampania Kamali Harris, zastępującej Joe Bidena, nie przyniosła demokratom spodziewanego efektu. Michał Płociński podkreśla: „Jeżeli ktoś oczekiwał game changera, musi być zawiedziony”. Partia Demokratyczna zawaliła kampanię. Pomimo licznych wezwań do odświeżenia wizerunku partii, demokraci zostali przy sprawdzonych, ale niekoniecznie skutecznych nazwiskach. Bielecki wskazuje, że brak nowej postaci odzwierciedla stagnację, a kandydatura Harris – choć historyczna – niesie ryzyko, że dla części wyborców będzie kojarzyć się z niechcianymi zmianami.
Ameryka jest dziś bardziej spolaryzowana niż kiedykolwiek, a różnice te przekładają się bezpośrednio na stabilność poparcia dla kandydatów. „To niemalże dwa osobne narody” – mówi Bielecki, zauważając, że Trump i Harris stali się symbolami tych różnic. Polaryzacja wyborców zmniejsza możliwości, by Harris mogła skutecznie przejąć część elektoratu Trumpa. Choć Partia Demokratyczna przeforsowała ambitne programy reform, to w opinii wielu wyborców pozostaje oderwana od ich codziennych problemów. Zdaniem Bieleckiego „wielkie reformy socjalne i inwestycyjne Bidena to za mało, by przekonać kluczowych wyborców, którym wzrost cen dał się we znaki”. Słaby przekaz i błędy komunikacyjne utrudniają im dotarcie do niezdecydowanych wyborców.
Trump szybko przejął inicjatywę, wzmacniając poparcie w kluczowych stanach, w których gafy Bidena i Harris odbiły się głośnym echem. „Każda taka wpadka demokratów to paliwo dla Trumpa” – zauważa Bielecki, dodając, że republikanie skrupulatnie korzystają z tego na finiszu kampanii.
Trump i jego zwolennicy coraz głośniej podważają wiarygodność wyborów, co może skutkować chaosem. W sytuacji, gdy wyniki wyborów w kluczowych stanach mogą być kontestowane, Trump liczy na wsparcie Sądu Najwyższego. „Trump jest do tego lepiej przygotowany niż w 2021 roku” – ostrzega Bielecki, analizując plan republikanów, by walczyć o Biały Dom za pomocą prawniczych manewrów.
Wynik wyborów w USA może mieć duże znaczenie dla polskiej polityki, zwłaszcza jeśli do Białego Domu wróci Donald Trump. Na początek: kluczową pozycję w polskiej polityce zagranicznej może zdobyć Andrzej Duda mający dobre relacje osobiste z Trumpem. Jak zauważa Płociński, dla wyborów prezydenckich w Polsce i partii, które wciąż nie mogą się zdecydować, na jakich kandydatów postawić. to może być game changer. Rozmówcy rozważają, czy dobrym kandydatem na czasu chaosu będzie Rafał Trzaskowski . „Trzaskowski sprawdza się w czasach stabilizacji, ale gdy chaos narasta, wyborcy mogą widzieć w Pałacu kogoś innego” – spekuluje Płociński. A Bielecki się zastanawia, czy to Jarosław Kaczyński i PiS nie wystawią wówczas zupełnie nowej, nieoczekiwanej postaci.
Jędrzej Bielecki podkreśla, że zarówno Donald Trump, jak i Kamala Harris mają dziś równe szanse na wygraną. „Economist” daje obu kandydatom po 50 proc. szans – wynik jest więc niepewny.
Czy demokraci zapłacą wysoką cenę za brak nowego lidera? Czy Joe Biden przegapił kluczowy moment na zmianę strategii? W miarę jak Stany Zjednoczone zbliżają się do rozstrzygającego głosowania, napięcie i niepewność rosną, a ostateczny wynik pozostaje nieprzewidywalny. -
Jakie będą konsekwencje przedstawionego przez generała Jarosława Stróżyka raportu komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy? Na czym polega zarzut zdrady dyplomatycznej? Czy to koniec kariery politycznej Antoniego Macierewicza? Jak raport komisji wpłynie na sytuację PiS i jakie to ma znaczenie dla bezpieczeństwa państwa? – o tym w najnowszym wydaniu podcastu „Rzecz w tym” Michał Szułdrzyński rozmawia z Michałem Kolanko.
W środę gen. Jarosław Stróżyk przedstawił raport komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy w Polsce. Powiedział, że w związku z decyzją byłego szefa MON Antoniego Macierewicza o odstąpieniu Polski od programu „Karkonosze”, dotyczącego możliwości tankowania F-16 w powietrzu, komisja rekomenduje przekazanie zebranych materiałów prokuraturze, by dokonano oceny pod kątem możliwości popełnienia przez Macierewicza przestępstwa z art. 129 Kodeksu karnego, który mówi o zdradzie dyplomatycznej.
Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego zarzucił Macierewiczowi podejmowanie samodzielnie decyzji narażających bezpieczeństwu państwa, oskarżył rządy PiS o nadwerężenie polskiego bezpieczeństwa poprzez likwidację terenowych delegatur ABW czy podpisywanie kontraktów z firmami lobbingowymi w USA, które były znane z prezentowania rosyjskich interesów.
Jaki będzie wpływ raportu na politykę? – Premier Tusk jeszcze niedawno zapowiadał, że rozliczy sprawy związane z bezpieczeństwem Polski. Można się spodziewać, że ten raport da koalicji kolejny argument przeciwko PiS – zauważa Michał Kolanko, przypominając słowa Tuska o robieniu porządku „żelazną miotłą”. – Jednocześnie każda taka sprawa spycha PiS do kolejnej defensywy – dodaje.
Rozmówca Michała Szułdrzyńskiego odnosi się również do tezy, że afera związana z publikacjami Wirtualnej Polski na temat wiceministra rozwoju Jacka Tomczaka i jego późniejsza dymisja przykrywają sprawę Macierewicza. – Taka teza, że coś w polityce przykrywa coś jeszcze innego, często pojawia się w mediach społecznościowych, w tej bańce polityczno-medialnej. Ale bywa tak, że wyborcy po pierwsze nie odbierają tych tematów od razu, a po drugie - to nie jest tak, że nie mogą przyswoić dwóch rzeczy jednocześnie – zaznacza.
W podcaście rozmawiano też o najnowszym sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej”, który pokazał, że poparcie PiS spadło poniżej bariery 30 proc.
-
W tym odcinku "Rzecz w tym" redaktor Bogusław Chrabota rozmawia z profesorem Romanem Kuźniarem, politologiem i byłym dyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, o sytuacji w Gruzji po niedawnych wyborach, które wygrała prorosyjska partia "Gruzińskie Marzenie". Ekspert omawia, co ten wynik oznacza dla przyszłości Gruzji i jakie mogą być długofalowe konsekwencje wyboru dla pozycji Gruzji względem Unii Europejskiej oraz NATO. Dodatkowo rozmowa obejmuje temat nadchodzących wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i ich potencjalny wpływ na politykę międzynarodową, a w szczególności na sytuację Europy Środkowo-Wschodniej.
Profesor Kuźniar wskazuje, że wynik wyborów w Gruzji raczej nie przybliży jej do Zachodu, choć nie można mówić o rażących fałszerstwach przy urnach. „Społeczeństwo gruzińskie, z wyjątkiem młodzieży i wykształconych elit, oddala się od Zachodu” – komentuje profesor, dodając, że partia rządząca skutecznie przekonała wyborców o korzyściach płynących z neutralności wobec Rosji. To przekonanie wspiera wspólna historia i gospodarcze powiązania między Gruzją a Rosją, co skutecznie wpływa na kierunek polityki Tbilisi.
Profesor odnosi się także do bliskich kulturowych związków Gruzji z Rosją. Przypomina, że Gruzini przez wieki byli częścią Imperium Rosyjskiego i Związku Sowieckiego. „To nie przypadek, że Gruzja, choć oficjalnie aspirująca do Unii Europejskiej, nadal przyjmuje tysiące Rosjan, wzmacniających prorosyjski kurs rządu” – zauważa profesor. Choć Gruzja jest formalnym kandydatem do Unii, profesor Kuźniar wyraża pesymizm, czy ten status przełoży się na rzeczywiste zbliżenie do Europy.
Kolejnym poruszanym tematem jest "amerykański dylemat", czyli pytanie o przyszłość polityki USA wobec Europy Wschodniej w kontekście nadchodzących wyborów. Profesor Kuźniar analizuje potencjalny wpływ wygranej Donalda Trumpa lub Kamali Harris na relacje między Stanami Zjednoczonymi a Polską i Ukrainą. „Jeśli Trump wróci do Białego Domu, może naciskać na szybkie zakończenie wojny w Ukrainie na niekorzystnych warunkach dla Kijowa” – zauważa ekspert, wskazując na zagrożenie, jakie taka polityka mogłaby stanowić dla całego regionu.
Trump w oczach profesora jest symbolem polityki „siły, bogactwa i interesu”, który może opóźniać zaangażowanie USA w obronie sojuszników w Europie, zwłaszcza jeśli jego stosunek do NATO pozostanie sceptyczny. Profesor wyraża obawy, że Trump może próbować osłabić sojusz, co narażałoby kraje Europy Wschodniej na większe ryzyko w obliczu rosyjskich ambicji.
Dalsza część rozmowy dotyczy przemian w amerykańskiej polityce wewnętrznej. Profesor Kuźniar analizuje poparcie, jakie Trump zyskał wśród tzw. „trzeciego świata Ameryki”, czyli zaniedbanych grup społecznych i demograficznych. „To paradoks – bogaty miliarder stał się symbolem nadziei dla ludzi z prowincji, którzy wierzą, że odmieni ich życie” – mówi profesor, podkreślając, że populistyczne obietnice Trumpa mogą przyciągnąć tych, którzy czują się pominięci przez elity.
Profesor Kuźniar zwraca uwagę na demograficzne i kulturowe napięcia w USA, które Trump umiejętnie wykorzystuje, by pozyskać głosy Latynosów oraz młodych białych mężczyzn, obawiających się utraty tożsamości. Wskazuje, że wybory są coraz bardziej zdominowane przez kwestie tożsamościowe i ekonomiczne, a Partia Demokratyczna, mimo że zgromadziła rekordowe fundusze, niekoniecznie jest w stanie zmobilizować elektorat tak skutecznie jak Trump.
Na zakończenie profesor analizuje, jaki wpływ wynik wyborów w USA może mieć na polską politykę. Profesor zauważa, że w Polsce może dojść do podziałów, jeśli Trump zostanie prezydentem. „Współpraca polskiego rządu z administracją republikańską mogłaby przynieść problemy, gdyż sympatie polskich władz są wyraźnie podzielone między Trumpem a demokratami” – dodaje, wskazując na potencjalne trudności w utrzymaniu stabilnych relacji z Waszyngtonem.
- Laat meer zien