Afleveringen

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv To nie może być przypadek, że wicemarszałek Senatu Michał Kamiński powiązany z PSL, a wychowany w PiS, nagle pod bzdurnym pretekstem atakuje Rafała Trzaskowskiego. To nie może być przypadek, że jednocześnie podobny atak przeprowadza Szymon Hołownia, który nie cierpi Trzaskowskiego. No i Radek Sikorski, który też nie lubi i też przeprowadza. Tak, to musi być spisek. W tym wydaniu słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Dominika Długosz opowiadają, co usłyszeli od sztabowców Trzaskowskiego, z których część naprawdę wierzy koalicyjny w spisek wymierzony w ich kandydata. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” wierzą znacznie mniej, ale zauważają, że sztab Trzaskowskiego planując kampanię nie docenił napięć w obozie władzy i gigantycznych ambicji koalicyjnych oponentów prezydenta stolicy. A przecież Trzaskowski gra o wszystko. Prezydentura to zwieńczenie całej jego skrupulatnie zaplanowanej ścieżki politycznej. Zaś klęska to koniec kariery, bo żadnej poważnej szansy już nie dostanie — straci nawet prezydenturę stolicy. Swoją drogą w sztabie PiS też buzuje. Najnowsze plotki dotyczą tego, że były premier Mateusz Morawiecki pod rękę z byłym szefem Orlenu Danielem Obajtkiem liczą na klęskę kandydata PiS Karola Nawrockiego, by na gruzach jego kampanii zbudować nową prawicową formację. Widać wyraźnie, że po wyborach prezydenckich — bez względu na ich wynik — polska polityka już nie będzie taka sama.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv

    Wiemy, że w sztabie Rafała Trzaskowskiego walczyły ze sobą dwie frakcje. Część sztabowców uważała, że kandydat KO powinien z przytupem wjechać na prezydenckie debaty organizowane przez wrogą mu Telewizję Republika. Część jednak uważała, że byłoby to uwiarygodnienie stacji, którą tworzą najwięksi propagandyści PiS, z których większość ma na koncie posługę w agresywnej TVP za czasów Jacka Kurskiego. Trzaskowski jest zachowawczy, więc przystał na tę drugą opcję. Większość sondaży pokazuje jednak, że Polacy oczekiwali jego udziału w debatach Republiki. Szkopuł w tym, że Polacy kochają polityczne spektakle, a ci kandydaci, którzy unikają udziału w debatach — tracą. Tak się składa, że po odmowie udziału w debatach spadają prezydenckie notowania Trzaskowskiego. Wciąż jest liderem i wciąż w drugiej turze wygrywa z każdym, szkopuł w tym, że nie wiadomo, jak będzie za półtora miesiąca, gdy rozstrzygnie się, kto zastąpi Andrzeja Dudę w Pałacu Prezydenckim. Jak słyszą twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy”, otoczenie Trzaskowskiego planuje po Wielkanocy nowe otwarcie, zdając sobie sprawę, że prawdziwa kampania zacznie się właśnie wówczas, gdy Polacy wrócą ze świątecznych rodzinnych spotkań.
    Pamiętać jednak należy, że Trzaskowski ma niełatwe zadanie. Atakuje go fronda kandydatów prawicy, a także koalicjanci — Szymon Hołownia i Magdalena Biejat. Pod tym względem Nawrocki ma komfort, bo pozostali kandydaci prawicowi tylko markują ataki na niego.
    Niektórzy mu wręcz wystawiają piłki — jak szef Kanału Zero Krzysztof Stanowski, który zaprosił Nawrockiego na miły, długi wywiad. Nie ma się co dziwić, że Republika z zachwytu poprosiła o reemisję tej ciepłej rozmowy.

  • Zijn er afleveringen die ontbreken?

    Klik hier om de feed te vernieuwen.

  • Sezon na debaty ruszył z kopyta. Nie powiemy, nam w to graj — im więcej debat, tym lepiej. Jesteśmy wyposzczeni, bo przez lata lider PiS Jarosław Kaczyński unikał debat wyborczych, przez co kampaniom brakowało elementów batalistycznych. Teraz batalistyki jest aż nadto — przed piątkową debatą w Końskich, organizowaną przez sztab Rafała Trzaskowskiego, doszło wręcz do burd. Ludzie Trzaskowskiego twierdzą, że główne role odegrali sympatycy Karola Nawrockiego. Rękoczyny wisiały w powietrzu, na szczęście skończyło się tylko na przepychankach i wiązankach wyzwisk. Sztab Trzaskowskiego złożył w poniedziałek doniesienie do prokuratury w tej sprawie, oskarżając o łamanie prawa m.in. przedstawicieli Telewizji Republika — co bardziej krewcy reporterzy tej stacji rzeczywiście wdali się w awanturę z ochroną, która pilnowała wejścia na debatę Trzaskowskiego. Od złożenia doniesienia było już niemal pewne, że Trzaskowski zbojkotuje kolejną debatę w Telewizji Republika, zaplanowaną na poniedziałkowy wieczór. Wcześniej krążyły pogłoski, że kandydat KO przygotowuje niespodziankę dla prawicy i nagle wparuje na debatę, skrojoną tak, aby pomóc Karolowi Nawrockiemu. Nie przyszedł, przez co Nawrocki stracił naturalny cel ataków — podobnie zresztą jak pozostała dziewiątka uczestników debaty. Autorzy „Stanu Wyjątkowego” wchodzą za kulisy wydarzeń w Republice i analizują starcia między tymi, którzy przyszli na debatę. Najbardziej brutalnie starli się Hołownia z Mentzenem — i to nie jest przypadek. Ale niełatwo miał także Nawrocki, atakowany przez Mentzena (delikatnie i zachowawczo, żeby nie palić mostów), Brauna (twardo, bo za kwestie żydowskie i ukraińskie) i Zandberga (sprytnie, bo za podatki, o których Nawrocki nie ma pojęcia). Mimo sprzyjających warunków, stworzonych przez Republikę, pan Karol potwierdził, że jest człowiekiem z drewna — kandydatem wyjątkowo opornym na obróbkę.

  • Nareszcie kandydaci na prezydenta zajęli się sobą nawzajem. Przede wszystkim doszło do przełomu na prawicy — Karol Nawrocki na polecenie sztabu PiS zerwał nieformalny pakt o nieagresji ze Sławomirem Mentzenem. Dokładnie w kierunku wytyczonym kilka dni temu przez lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego Nawrocki zaatakował Mentzena za to, że popiera płatne studia, a także dopuszcza wprowadzenie odpłatności w służbie zdrowia. Jak ognia unika jednak Nawrocki krytykowania Mentzena za głośny postulat, by kobiety rodziły nawet, gdy ciąża jest skutkiem przestępstwa, takiego jak gwałt, pedofilia czy kazirodztwo. To nie przypadek — Nawrocki sam ma takie poglądy. Rafał Trzaskowski co prawda jest konsekwentny w kwestiach aborcji, popierając postulat zalegalizowania przerywania ciąży do 12 tygodnia. Ale jest to jedna z niewielu kwestii światopoglądowych, której pozostaje wierny. Kandydat Koalicji Obywatelskiej znacznie złagodził swój język dotyczący religii i LGBT. Do niedawna chodził na marsz równości, a teraz pokazuje się na szkoleniu wojskowym. Nie wiemy jeszcze o co chodzi, ale Nawrocki bardzo lubi wspominając o Trzaskowskim nawiązywać do legginsów i męskości. Może Państwo domyślają się, co siedzi w głowie kandydata PiS? Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Dominika Długosz dokonali egzegezy internetowych wywiadów Nawrockiego i Trzaskowskiego z ostatnich dni. Powiemy tak: jest seks, są zdrady, jest wiara i są haki. Ale w dodatku to wszystko niezbyt cenzuralne. Zapraszamy!

  • Tak, wiemy — wyglądali jak Flip i Flap, Asterix i Obelix, tudzież jak Kajko i Kokosz. Zdjęcia nieprzesadnie postawnego Jarosława Kaczyńskiego u boku zwalistego Romana Giertycha kłócących się na sejmowej trybunie to najbardziej efektowne obrazki mijającego tygodnia w polskiej polityce. Ale politycznie ważniejsze były inne wydarzenia. Kaczyński właśnie dał sygnał do ataków na Konfederację — mimo że do tej pory unikał konfrontacji ze swym mniejszym prawicowym konkurentem, zakładając, że będzie potrzebować wyborców Sławomira Mentzena, by w drugiej turze wyborów prezydenckich pokonać Rafała Trzaskowskiego. Ta nagła zmiana to dowód na to, że Kaczyński wciąż obawia się, iż jego prezydencki kandydat Karol Nawrocki może przegrać już w pierwszej turze z Mentzenem — wówczas to lider Konfederacji będzie się potykał w finale z Rafałem Trzaskowskim (który — swoją drogą — coraz wyraźniej dystansuje się od Donalda Tuska). Kaczyński wykorzystał do ataku na „Konfę” kontrowersyjne słowa Mentzena o płatnej edukacji oraz służbie zdrowia. Podlał to sosem swych spiskowych teorii, wedle których konfederaci mogliby współpracować z Tuskiem — co ma dodatkowo zniechęcić elektorat prawicy do głosowania na Mentzena. A jeśli chodzi o wspomniany sejmowy atak Kaczyńskiego na Giertycha — którego finałem było skandowanie przez posłów PiS oskarżenia „morderca” — to twórcy „Stanu Wyjątkowego” mają dowód na to, że prezes PiS wszystko starannie i na chłodno zaplanował.

  • Ryszard Cyba to postać w elektoracie PiS symboliczna. To on jesienią 2010 r. zastrzelił w biurze poselskim w Łodzi działacza PiS Marka Rosiaka, cieżko raniąc nożem innego z członków partii — Pawła Kowalskiego. Jarosław Kaczyński do dziś jest przekonany, że Cyba polował na niego. Prezes PiS zawsze starał się zabójstwu dokonanemu przez Cybę nadać wyraźny partyjny rys — przypominał, że Cyba był w przeszłości członkiem Platformy Obywatelskiej. Dlatego najnowsza decyzja sądu idealnie wpisuje się w linie polityczną Kaczyńskiego — Cyba został zwolniony z więzienia, mimo że odsiaduje dożywocie. Sąd uznał, że Cyba jest niezdolny do odsiadki. Biegli stwierdzili u niego zaburzenia psychiczne, „które nie rokują wyleczenia, a nawet poprawy”. Mowa m.in. o głębokim zaburzeniu funkcji poznawczych, całkowitej dezorientacji, zniedołężnieniu i skłonności do konfabulacji i braku kontaktu. Ale dla PiS to dobry polityczny argument — oto z więzienia wychodzi morderca, który polował na Kaczyńskiego. Cyba najpierw trafił do domu pomocy społecznej, ale tam wszczął awanturę i trafił do zakładu psychiatrycznego. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubak wchodzą za kulisy tej ponurej historii. Pokazując interes Kaczyńskiego w upolitycznianiu zwolnienia Cyby — tak jak wcześniej śmierci Barbary Skrzypek — zwracają jednocześnie uwagę na błędy, jakie obóz władzy popełnił w tej sprawie.

  • To, że czasami Donald Tusk kopiuje Jarosława Kaczyńskiego czasów rządów PiS w ogóle nie dziwi, ale to, że prezes zaczyna kopiować Donalda Tuska, zaczyna być nawet zabawne. Otóż Nowogrodzka wymyśliła, że 12 kwietnia wezwie do udziału w marszu z okazji 1000 rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego i 500 rocznicy Hołdu Pruskiego. Pretekst w sumie nie ma wielkiego znaczenia. Chodzi o kampanię prezydencką, która będzie wtedy wchodzić w decydującą fazę. Jarosław Kaczyński skalkulował sobie, że skoro Tusk marszem 4 czerwca 2023 r. napompował notowania Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi, to teraz być może uda się wyciągnąć za uszy Karola Nawrockiego, który sondaże ma momentami tragiczne, biorąc pod uwagę, że wciąż nie potrafi on dobić do poziomu notowań Prawa i Sprawiedliwości. Być może nawet kalkulacja lidera PiS byłaby słuszna, gdyby to nie to, że nie przewidział, iż swój marsz – w odpowiedzi na inicjatywę PiS – wymyśli też Donald Tusk. Tyle że w tym przypadku zwolennicy obozu władzy mają przejść przez Warszawę zaledwie tydzień przed wyborami. Możliwe więc, że efekt marszu Kaczyńskiego – jeśli w ogóle taki efekt nastąpi – będzie już wtedy zniwelowany. Zresztą sztab Karola Nawrockiego stoi na razie przed o wiele bardziej palącymi wyzwaniami niż udział w marszu. Prezes IPN wciąż nie może trwale odskoczyć Sławomirowi Mentzenowi, który walczy o podobną grupę elektoratu co Karol Nawrocki. W pojedynczych badaniach lider Konfederacji wyprzedza nawet Nawrockiego. I tu pojawia się dylemat – atakować Mentzena, czy nie wchodzić z nim w konfrontację, bo jego głosy mogą przydać się w II turze. Tyle że jeśli Mentzen wyprzedzi Nawrockiego na ostatniej prostej, to II tury dla kandydata PiS nie będzie. Będzie za to katastrofa. Inna sprawa, że Mentzen ostatnio zaczął częściej chodzić do mediów i występować w warunkach dużo mniej komfortowych warunkach niż te zorganizowane dla niego przez jego sztab. No i się zaczęło. A to w kontekście aborcji w wyniku gwałtu zaczął mówić o „nieprzyjemności”, a to stwierdził, że w jego idealnym świecie studia powinny być płatne. Może jeszcze nie jest tak, że Mentzen uruchomił tzw. protokół 2 proc., tak jak często robił to Janusz Korwin-Mikke w kulminacyjnych momentach wielu kampanii, ale niepokój w Konfederacji jest. Podobnie zresztą jak na Lewicy, gdzie ostatnio nie mówi się wcale o propozycjach kampanijnych Magdaleny Biejat, za to co i rusz wspomina się o problemach z alkoholem wiceszefa MSZ Andrzeja Szejny, wiceprzewodniczącego Nowej Lewicy, który został urlopowany na polecenie Donalda Tuska. Sam Szejna przekonuje, że problemy ma już za sobą, ale pojawiają się poszlaki wskazujące na to, że to nieprawda. Zresztą do dziś nie otrzymał od ABW zgody na dostęp do informacji niejawnych.

  • Śledztwa przeciwko czołowym politykom PiS wchodzą w decydującą fazę. Człowiek nr 2 w partii, czyli Mariusz Błaszczak, usłyszał właśnie zarzuty za to, że w kampanii przed wyborami do parlamentu ujawnił tajne obrony Polski przed atakiem Rosji. Błaszczak nie zrobił tego przypadkiem — takie było oczekiwanie partii, która potrzebowała paliwa wyborczego. Błaszczak jako szef MON tak wyselekcjonował odtajniane dokumenty obronne, by PiS mógł sobie nakręcić kampanijne klipy. Wynikało z nich, że za swych rządów w latach 2007-2014 Donald Tusk nie zamierzał w ogóle bronić wschodniej Polski, tylko okopać się wzdłuż Wisły. Pisowcy pokazywali mapy Polski podzielone na pół, a charakterystyczny kontur królowej polskich rzek nazywali linią zdrady Tuska. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” wchodzą za kulisy tej historii i tłumaczą, czemu stanowi ona takie niebezpieczeństwo dla pupilka Kaczyńskiego. Sam prezes jest także nerwowy, bo prokuratura bada jego biznesy deweloperskie. Chodzi o „aferę dwóch wież”, czyli próbę zbudowania w stolicy wieżowca na działce spółki Srebrna, nieformalnie kontrolowanej przez Kaczyńskiego. Przygotowując inwestycję, Kaczyński opierał się na mężu swej kuzynki — austriackim deweloperze Geraldzie Birgfellnerze. To właśnie Birgfellner doniósł do prokuratury, twierdząc, że został przez Kaczyńskiego oszukany na kasie. Sprawę prowadzi znana z niechęci do PiS prokurator Ewa Wrzosek. Kaczyński próbuje ją wyeliminować — twierdzi, że przyczyniła się do śmierci jego wieloletniej współpracowniczki Barbary Skrzypek, która zmarła trzy dni po przesłuchaniu w sprawie „dwóch wież”. Adwokat Birgfellnera, poseł KO Roman Giertych idzie na całość — zarzuca Kaczyńskiemu, że to on odpowiada za śmierć pani Basi. I sugeruje, jakimi zarzutami dla Kaczyńskiego może się skończyć to śledztwo.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv

    Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Dominika Długosz są zgodni: pogrzeb Barbary Skrzypek, wieloletniej współpracowniczki Jarosława Kaczyńskiego, nie zakończy politycznej wojny wokół jej śmierci. Widać to było podczas pochówku, na którym Kaczyński wygłosił ostre, polityczne wystąpienie. „To rozstanie tragiczne, niespodziewane, niezasłużone, wynikające ze szczególnych warunków, w jakich dzisiaj żyjemy. Polską dzisiaj rządzą bardzo źli ludzie i ona padła ich ofiarą” — stwierdził. Pani Basia była powszechnie lubiana w PiS, znacznie bardziej niż sam Kaczyński. Dlatego też emocje towarzyszące jej śmierci są w partii powszechne. Nawet najmłodsi stażem posłowie, którzy nie zdążyli dobrze poznać pani Basi, zioną nienawiścią do prokurator Ewy Wrzosek. To ona trzy dni przed śmiercią przesłuchiwała Barbarę Skrzypek w śledztwie dotyczącym „dwóch wież”. Chodzi o dochodzenie w sprawie deweloperskich działań Kaczyńskiego, który za rządów PiS próbował wybudować w centrum Warszawy wieżowiec, by zarobić na wynajmie i zbudować potęgę finansową, której żadna inna partia nie mogłaby się równać. Składający się z dwóch wież drapacz chmur miał dać Kaczyńskiemu finansową gwarancję, że będzie rządzić dożywotnio. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” ujawniają, czemu pani Basia była kluczową postacią w tych planach — bo była w samym środku tej inwestycji. I analizują, czemu Kaczyński ma interes w politycznym rozgrywaniu jej śmierci — bo będzie to wykorzystywał do próby odsunięcia od tego śledztwa prokurator Wrzosek, znanej z niechęci do PiS.

  • Autorzy „Stanu Wyjątkowego” poznali osobiście panią Barbarę Skrzypek, przez niemal 30 lat najbliższą współpracowniczkę Jarosława Kaczyńskiego. Tak, słusznie mówi prezydencki minister, dawny rzecznik PiS Marcin Mastalerek — że zmarła w sobotę pani Basia na tle kłębowiska politycznych żmij na Nowogrodzkiej była najjaśniejszą postacią. Ale dzisiaj wspomnienia o jednej z najważniejszych kobiet w polskiej polityce odchodzą na dalszy plan. Wygrywa polityka. Jarosław Kaczyński oskarża o odpowiedzialność za śmierć swej współpracowniczki prokuraturę, a konkretnie znaną z krytyki PiS prokurator Ewę Wrzosek oraz Romana Giertycha. Wrzosek trzy dni przed śmiercią przesłuchiwała Barbarę Skrzypek w śledztwie dotyczącym „dwóch wież” — chodzi o inwestycję kontrolowanej przez Kaczyńskiego spółki Srebrna, która chciała postawić wieżowiec w centrum Warszawy. Giertych w tej historii pojawia się jako adwokat austriackiego dewelopera Geralda Birgfellnera, który miał budować wieżowiec dla Srebrnej, ale poczuł się oszukany przez Kaczyńskiego i doniósł na niego do prokuratury. Za rządów PiS prokuratura nie kiwnęła w tej sprawie palcem, dlatego po zmianie władzy śledztwo zostało wszczęte na nowo. To jedna z niewielu spraw z czasów rządów PiS, która osobiście zagraża Kaczyńskiemu — prezes może usłyszeć zarzuty i zostać skazany. W dodatku w odrębnym śledztwie badany jest wątek korupcyjny w tej sprawie. W tym sensie atak na prokuraturę po śmierci Skrzypek jest w interesie Kaczyńskiego. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka zwracają uwagę, że do tej pory milczy syn zmarłej. A to on — nie zaś Jarosław Kaczyński — ma największe prawo do wypowiadania się w sprawie okoliczności śmierci Barbary Skrzypek. Nie ma wątpliwości, że Kaczyński wykorzystuje tę sprawę także w kampanii, żeby zmobilizować elektorat — bo kandydatowi PiS Karolowi Nawrockiemu idzie marnie. Ale cóż się dziwić, skoro cały czas pojawiają się sensacyjne doniesienia na jego temat. Najnowsze sensacje są takie — Nawrocki używał w przeszłości drugiej, zmyślonej tożsamości: "Tadeusz Batyr". Teoretycznie był to tylko jego pseudonim jako autora biografii "Nikosia", ojca chrzestnego trójmiejskiej mafii. Tyle że na książce się nie skończyło. Po pierwsze, Nawrocki występował w radiu i telewizji jako "Tadeusz Batyr", wychwalając jednocześnie Karola Nawrockiego. A po drugie — Nawrocki na swych profilach w mediach społecznościowych twierdził, że spotykał się z Batyrem i chwalił jego książkę.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv

    Ależ Jarosław Kaczyński jest wystraszony. W jego pełnym spisków świecie nie do pomyślenia jest to, że kandydat PiS na prezydenta ma po prostu marne notowania. Nie może być wszakoż tak, że suweren nie kupił genialnej, strategicznej decyzji prezesa — że szerzej nieznany, przeciętny historyk z podejrzanymi kontaktami w trójmiejskim półświatku ma wprost z ringu bokserskiego trafić do Pałacu Prezydenckiego. A tak się składa, że Karol Nawrocki rzeczywiście nie podbił serc i umysłów milionów Polaków. W tej chwili kandydat PiS dramatycznie walczy o to, aby zachować szanse na drugą turę przeciwko reprezentantowi KO Rafałowi Trzaskowskiemu. Coraz więcej sondaży wskazuje na to, że Nawrockiego może wyprzedzić kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen — wówczas to on będzie się bił o prezydenturę z Trzaskowskim. Taka sytuacja to będzie koniec PiS, czy też — by być precyzyjnym — koniec Kaczyńskiego, przeciwko któremu powstaną wszystkie spacyfikowane w tej chwili frakcje w PiS. Ludzie Morawieckiego, Ziobry, czy Szydło plus młode wilki — każda frakcja przeciwna wystawianiu Nawrockiego zyska amunicję do ataku na Kaczyńskiego. Nie ma się więc co dziwić, że prezes jest tak wystraszony — i brutalnie atakuje media oraz sondażownie pokazujące złe sondaże Nawrockiego. Kaczyński widzi w tym spiski, spiski oraz — a jakże — spiski. Prezesie, myśmy jedynie posłańcami emocji Polaków, których pański kandydat nie zdołał znokautować swą skomplikowaną osobowością.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv

    Szanowny panie prezesie! My twórcy popularnego w kręgach PiS słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” łakniemy pańskiej wykładni: w czym reset Trumpa jest lepszy od resetu Tuska? Pamiętamy, że gdy za swych poprzednich rządów — zwłaszcza w latach 2007-2009 — lider Platformy spotykał się z Putinem i układał współpracę z Rosją, to pan uznał go za zdrajcę. Atakowanie Tuska za „reset” stało się jednym z najważniejszych politycznych haseł pana i pańskiej partii. Pana ordynans Mariusz Błaszczak jako minister obrony odtajnił nawet dokumenty, na podstawie których TVP w 2023 r. przed wyborami do Sejmu wysmażyła wystawny serial o tytule — a jakże — „Reset”. Atakował on Tuska z gracją właściwą waszym produkcjom propagandowym. Ale za serialem szła komisja do spraw ruskich wpływów, izwinitie: do spraw resetu. Chciał pan tą komisją całkowicie Tuska odstrzelić — za reset, ma się rozumieć. Przyjmijmy, że Tuskowy reset był zaiste tak skrytobójczo groźny dla Polski. Zwracamy jednak nieśmiało uwagę, że Tusk resetował z Wołodią, który w tamtym czasie był w sumie barankiem — co najwyżej selektywnie likwidował swoich przeciwników w Rosji lub wtrącał ich do łagrów. Wot, taki imperatorski przywilej. Teraz, gdy Putin ma na rękach krew tysięcy Ukraińców, a jego żołdacy torturują, gwałcą i mordują, to resetować chce z nim wasz największy friend Donald Trump. Ta myśl nas jeszcze uderza: ten wasz Don, z którym macie ponoć niespotykane przeloty, resetuje z Putinem, który — chyba dobrze pamiętamy pańskie słowa — zamordował Lecha Kaczyńskiego? Zatem — tak jak na wstępie — pan da znać, bośmy zagubieni. Rozumiemy, że reset Trumpa po Smoleńsku i Ukrainie jest OK, ale nie bardzo wiemy, czemu reset Tuska sprzed Smoleńska i Ukrainy był NIE OK.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Prezydent Polski Andrzej Duda został przez Donalda Trumpa upokorzony. A prezydent Ukrainy został publicznie zbesztany, a następnie wyrzucony z Białego Domu. Te dwie sytuacje z mijającego tygodnia pokazują, że polscy politycy nie mają żadnego wpływu na działania nowej administracji amerykańskiej. Bo gdyby mieli, to Duda byłby przyjmowany w Białym Domu co najmniej niczym prezydent Francji czy premier Wielkiej Brytanii — czyli godnie. A Zełenski zostałby zapewne obsobaczony, ale za zamkniętymi drzwiami Gabinetu Owalnego — co miałoby zupełnie inne reperkusje polityczne. Ameryka i Ukraina to dwa strategiczne z punktu widzenia Polski państwa. Dlatego każde otwarte starcie Trumpa z Zełenskim jest z naszego punktu widzenia niekorzystne, za to wywołuje radość na Kremlu. To że obecna władza nie jest zbyt mile widziana w Waszyngtonie — to logiczne, bo politycy koalicji nie kryją niechęci wobec Trumpa i są przekonani o jego powiązaniach z Putinem. Nas bardziej zadziwiają politycy PiS, którzy przed amerykańskimi wyborami jesienią zeszłego roku zainwestowali całą swą energię w popieranie Trumpa, a dziś są traktowani niczym popychla. To przesłanie szczególnie dedykujemy panu prezydentowi, choć pisowców szukających argumentów na obronę negocjacji Trumpa z Putinem ponad głowami Ukraińców nie brakuje. Popieracie negocjacje swego idola z — jak twierdzicie — mordercą Lecha Kaczyńskiego?

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv
    Oj, trzeszczy w szeregach PiS. We władzach partii i w sztabie wyborczym każdy kolejny sondaż pokazujący zadyszkę wyborczą Karola Nawrockiego przyjmowany jest z coraz większą nerwowością. Jeszcze na przełomie roku pisowcy tryskali optymizmem, bo notowania nieznanego wcześniej Nawrockiego szybko poszybowały w górę tuż po tym, gdy w listopadzie Jarosław Kaczyński namaścił go na kandydata PiS. Dziś po tamtym nastroju nie ma śladu, bo Nawrocki nie jest w stanie na trwałe przekroczyć bariery poparcia 25 proc. Polaków. Ma więc słabsze notowania od PiS, co znaczy, że część wyborców tej partii albo wciąż go nie kojarzy, albo też zamierza głosować na innych kandydatów — najpewniej głównie na lidera Konfederacji Sławomira Mentzena, który jest trzeci w stawce z poparciem na poziomie 15 proc. Powiedzmy sobie szczerze: jeśli nie dojdzie do przełomu w kampanii Nawrockiego, to PiS czeka przegrana z kretesem. Sami jesteśmy tym zdziwieni, ale w tej chwili nie można całkowicie wykluczyć wariantu sensacyjnego. Że to Mentzen, a nie Nawrocki wchodzi do drugiej tury wyborów, by potykać się o prezydenturę z kandydatem Koalicji Obywatelskiej Rafałem Trzaskowskim, który w pierwszej turze może dziś liczyć na najlepszy wynik — ok. 35 proc. W dodatku te kłopoty kampanijne dopadły PiS w najgorszym możliwym momencie — gdy Jarosław Kaczyński trafił do szpitala. Doświadczenie twórców „Stanu Wyjątkowego” Andrzeja Stankiewicza i Dominiki Długosz wskazuje na to, że hospitalizacje prezesa wprowadzają dodatkowy chaos w szeregach PiS. Ale na dolegliwościach Kaczyńskiego da się także politycznie zarobić. Oto lubelscy pisowcy zadekowali Kaczyńskiego w swym szpitalu samorządowym, rejestrując — niczym bezdomnego lub pozbawionego świadomości — jako „NN”, czyli nikomu nieznanego. Za tą swoistą anonimowością podąża skrojony pod prezesa medyczny luksus, o jakim nikt z nas nie może nawet marzyć.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu:

    https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv

    Prezes PiS Jarosław Kaczyński bawił nas tym, że chciał być jak Kazimierz Wielki. Nie liczyliśmy zanadto, że skoro zastał Polskę analogową, to zostawi cyfrową — co zasługiwałoby na kazimierzowskie analogie. Ale po cichu wierzyliśmy, że prezes — tak jak wielokrotnie obiecywał — odbuduje chociażby zamki z epoki Kazimierza. Niestety, nie odbudował — wiadomo, wina Tuska. Z kolei lider Koalicji Obywatelskiej postanowił się cofnąć w tej piastowskiej sztafecie i właśnie zaprezentował swój program inwestycyjny na miarę Bolesława Chrobrego. Zatrudnił do tego króla paczkomatów Rafała Brzoskę, który ma być Muskiem na miarę naszych czasów - będzie deregulował gospodarkę.

    O dalekosiężnych planach premiera nie wiedzieli pozostali liderzy koalicji i większość członków rządu. Tusk uznał, że to będzie zręczny ruch polityczny. Premier uważa, że ludzie chcą wielkich wizji — pod tym względem diametralnie zmienił swą politykę w porównaniu z poprzednimi rządami w latach 2007-2014.

    My nie przywiązujemy jednak wiary do deregulacyjnej misji Rafała Brzoski. Po prostu pamiętamy wszystkie deregulacyjne zrywy Tuska, z których niewiele wynikało. Przypomnijmy. Za pierwszych rządów Tuska (2007-2011) gospodarkę deregulował dla niego Janusz Palikot, kierujący specjalną komisją sejmową Przyjazne Państwo. Za drugich rządów Tuska deregulował Jarosław Gowin jako minister sprawiedliwości.

    Nawet teraz rząd ma pełnomocnika do spraw deregulacji.

    Nie dziwi nas to, co dziwi PiS — że po polityczno-biznesowych zaręczynach Tuska z Brzoską, na ochotnika do pomocy zgłosił się Mateusz Morawiecki. Były premier ma w tym swój cel. Jest dziś zajęty autolansem, a nie dbaniem o interes PiS. Widać wyraźnie, że Morawiecki unika angażowania się w kampanię wyborczą Karola Nawrockiego, robi to ostentacyjnie.

    Z każdym dniem zresztą widać, jak bardzo PiS nie sprawdziło Nawrockiego przed zgłoszeniem go na prezydenta. Najnowsze informacje to potwierdzają. Jako szef IPN i dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Nawrocki wydał jakieś 800 tys zł z naszych pieniędzy na egzotyczne wojaże. Meksyk, Argentyna, Zimbabwe, RPA, Japonia, Chiny, Australia, Nowa Zelandia.

    Nas zaintrygował zwłaszcza wyjazd na Hawaje, amerykański „stan miłości”, znany z tańca hula.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Wiedzieliśmy, że długo nie wytrzyma. Znamy prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana „Godzillę” Święczkowskiego dobre dwie dekady. I gotowi byliśmy się założyć, że prędzej czy później jego ognista, dżunglowa natura da o sobie znać. Jako szef ABW w pierwszych rządach PiS szalał bez opamiętania. To na jego rozkaz prowadzona była tragiczna operacja zatrzymania byłej minister budownictwa Barbary Blidy (SLD), która skończyła się jej śmiercią — za co nigdy Święczkowski ani żaden z jego pomagierów nie odpowiedział. Za drugich rządów PiS kierował Prokuraturą Krajową. Okazał się wówczas postacią trójwymiarową, od trzech „D”: degradacje, delegacje, dyscyplinarki. Degradacje, bo potrafił z niejasnych powodów przenosić doświadczonych prokuratorów do jednostek najniższego szczebla. Delegacje, bo zsyłał prokuratorów do pracy w miejsca odległe od ich domów — próbując zmusić do odejścia. Wreszcie, dyscyplinarki, bo uwielbiał rządzić karami. Jako szef TK „Godzilla” wytrzymał niecałe dwa miesiące. Właśnie oznajmił, że w Polsce trwa zamach stanu. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Dominika Długosz wchodzą za kulisy rozgrywki Święczkowskiego. Dla jasności — nie jest to szczególne wyzwanie, bo intrygi Święczkowskiego są proste jak budowa cepa. Wygląda to tak: „Godzilla” złożył doniesienie na zamach stanu prowadzony przez Tuska do swego kumpla, zastępcy prokuratora generalnego Michała Ostrowskiego, pseudo „Ostry”. Tak się składa, że „Godzilla” i „Ostry” to ludzie Ziobry. A to nie jest przypadek — my, doświadczeni ziobrologowie, pokazujemy, że to właśnie Ziobro maczał swe paluszki w całej tej groteskowej operacji. Moment doniesienia Święczkowskiego do Ostrowskiego na Tuska nie jest przypadkowy — przyspieszyły śledztwa przeciwko czołowym pisowcom. Prokuraturę mają na karku m.in. Kaczyński, Morawiecki, Obajtek, Sasin, Błaszczak i Rydzyk. Ale także — co za przypadek — Ziobro, Święczkowski i Ostrowski.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv

    Działalność komisji śledczej do spraw Pegasusa budzi nasze coraz głębsze zdumienie. Dać się ogrywać Zbigniewowi Ziobrze niczym dzieci w przedszkolu koledze z zerówki — to jednak spore osiągnięcie. Ziobro to jeden z najbardziej przewidywalnych polskich polityków. Nie ma w jego działalności wielkiej finezji. To raczej polityka na poziomie cepa, trywialna do rozszyfrowania — dla Ziobry liczy się tylko władza, radykalizm i autopromocja. Ziobro nie stawiał się na wezwania komisji, więc sąd nakazał go doprowadzić. W tej sytuacji Ziobro sfingował swój pobyt za granicą, w nocy przed doprowadzeniem nie spał w żadnym ze swych dwóch domów, by tuż przed przesłuchaniem — zupełnie przypadkowo — pojawić się na żywo w programie Telewizji Republika. Tam, w świetle prawicowych kamer, dał się policji pokojowo ująć i przewieźć do Sejmu. Tyle że komisja już na niego nie czekała — przerwała obrady i zapowiedziała wniosek o aresztowanie Ziobry na miesiąc. Tak czy inaczej wygląda na to, że komisja wcale nie chciała Ziobry przesłuchać. Wybrała spektakl, marząc o zapuszkowaniu go przez sąd. Po pierwsze jednak, to bardzo niepewny scenariusz. Po wtóre — jako doświadczeni ziobrologowie, twórcy „Stanu Wyjątkowego” zakładają, że Ziobro o niczym innym nie marzy. Miesięczny areszt to dopiero będzie antytuskowe męczennictwo, które odbuduje jego pozycje w elektoracie PiS. Choć zapowiadaliśmy, że przy okazji wezwania na przesłuchanie Ziobro będzie się starał urządzić spektakl, to związani z władzą posłowie komisji pegasusowej najwyraźniej tego nie pojęli. No i zagrali w teatrze Ziobry, umożliwiając mu efektowny powrót do polityki po rocznej chorobie. W tle szopki Ziobry dzieją się jednak rzeczy dla PiS bardzo niebezpieczne. CBA zapuszkowało właśnie Annę Wójcik, zaufaną szefową biura Mateusza Morawieckiego w czasach jego premierostwa. Zarzut jest dewastujący — 3,5 mln łapówki za ustawianie przetargów w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych za rządów Morawieckiego. Wiele wskazuje na to, że wsypał ją biznesmen Paweł Szopa, który z RARS w takich konkursach dostał setki milionów. To on miał zaufanej premiera odpalić działkę. To nie są przelewki. Proszę nam wierzyć — kłopoty idą po Morawieckiego

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Wiemy, że wielki boks to wielkie pieniądze. Przykłady mistrzów ringu pokazują, że skuteczne obijanie facjat konkurentom to całkiem dobra recepta na życie w luksusie. Karol Nawrocki co prawda wielkiej kariery w boksie nie zrobił, ale luksus zdążył pokochać. Niestety — wszystko wskazuje na to, że najbardziej kocha luksus na nasz koszt. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” słyszą legendy o dworskim stylu bycia Nawrockiego w czasie, gdy z nadania PiS kierował Muzeum II Wojny Światowej oraz w ostatnich latach, odkąd — także z nadania PiS, rzecz jasna — kieruje Instytutem Pamięci Narodowej. Podróże po całym świecie i drogie hotele to wszystko oczywiście dla dobra Polski. Także dla dobra Polski Nawrocki przez ponad pół roku korzystał z apartamentu Deluxe w kompleksie Muzeum II Wojny, choć jego prywatne mieszkanie mieściło się zaledwie 5 km dalej. Twierdzi, że z tej kwatery prowadził — padamy na ring ze śmiechu — „bardzo dynamiczną politykę międzynarodową”. Mamy wrażenie graniczące z pewnością, że prześwietlanie bogatej przeszłości ringowej pana Karola dopiero się zaczyna. Nawrocki został niedawno przyłapany na Nowogrodzkiej. Pan Karol przekonywał, że znalazł się tam przypadkiem i wcale nie oznacza to, że wpadł do siedziby PiS, by z oddaniem ucałować sygnet prezesa. Bronimy pana Karola — może rzeczywiście powód był nieco inny. Jak się dowiadujemy, pisowski sztab „obywatelskiego” kandydata intensywnie pracuje nad kampanią haków wymierzonych w Rafała Trzaskowskiego. Podczas spotkania sztabu prezentację w tej sprawie przygotował obywatelski poseł PiS, ziobrysta Sebastian Kaleta, zdeklarowany psychofan Trzaskowskiego. Prezydent stolicy będzie atakowany za poparcie dla LGBT, dotacje dla lewicowych organizacji w stolicy, za swą krytykę CPK w przeszłości, za konkretne głosowania w Sejmie i Europarlamencie — takie, które da się przedstawić elektoratowi prawicowemu jako antypolskie i proniemieckie. Trzaskowski ucieka do przodu i zmienia polityczny wizerunek — z pozycji liberalno-lewicowych przesuwa się na prawo. Dystansuje się od Zielonego Ładu oraz krytykuje wywołującą protesty rolników umowę UE z krajami Ameryki Południowej na import produktów żywnościowych. Do tego wysyła do wyborców antymigracyjne sygnały — ostatnio zaproponował odebranie 800 plus Ukraińcom, którzy nie pracują w Polsce na stałe. Szkopuł w tym, że zbyt radykalna przemiana może być dla wyborców niewiarygodna. Takie obawy słyszymy z otoczenia premiera Donalda Tuska, który sam niejedną przemianę w swym politycznym życiorysie zaliczył.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Rzeczywiście — sztabowcy Rafała Trzaskowskiego przewidywali spadki wysokiego poparcia dla swego kandydata po rozpoczęciu kampanii. Nie zmienia to jednak faktu, że nastąpiło to zaskakująco szybko, tuż po tym, gdy ukształtowała się pełna paleta partyjnych kandydatów na prezydenta. Wcześniej Trzaskowski korzystał na tym, że nie było kandydatki Lewicy, a kandydat PiS był kompletnie nieznany. Dziś, gdy Lewica wystawiła Magdalenę Biejat, widać, że ma to wpływ na notowania Trzaskowskiego — nawet jeśli nie jest to wpływ zasadniczy. Intensywna promocja Nawrockiego, którą PiS prowadzi w ostatnich tygodniach — swoją drogą ciekawe, kto za to płaci, skoro Kaczyński narzeka, że nie dostaje państwowych pieniędzy — także powoduje urealnienie sondaży. Ale najciekawsze dopiero przed nami. Rząd ma nienajlepszą passę — wojsko gubi wagon z tonami min, Ministerstwo Cyfryzacji myśli o blokowaniu treści w Internecie, a koalicjanci spierają się o edukację seksualną w szkołach. Kluczowe będzie to, czy w kolejnych sondażach wyborcy obciążą Trzaskowskiego odpowiedzialnością za wpadki rządu i koalicyjne spory. W każdym razie prezydent stolicy już się musi ze wszystkiego tłumaczyć. A do prezydenckiej stawki dołącza operator gaśnic proszkowych, radykał znany z repertuaru antysemickiego, antyunijnego, antyukraińskiego, antyaborcyjnego, ultrakatolickiego i prorosyjskiego — słowem Grzegorz Braun. Braun rozstaje się w ten sposób z Konfederacją, której kandydatem oficjalnie został Sławomir Mentzen. „Grigorij” ma jeden cel — chce politycznie wykończyć Mentzena. Zdaniem twórców „Stanu Wyjątkowego” Andrzeja Stankiewicza i Kamila Dziubki, w tej sytuacji sztabowcy PiS mogą zacierać ręce. Destabilizacja Konfederacji i osłabienie Mentzena — który miał szanse na trzecie miejsce i stałby się rozgrywającym przed drugą turą wyborów — jest w ich interesie. Słyszymy nawet, że zaprzyjaźnieni z Braunem pisowcy intensywnie namawiali go na start i konfrontację z Mentzenem.

  • Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Nie jest łatwo być prorokiem polskiej polityki, a zwłaszcza polityki PiS. W kwestii wyborów prezydenckich nam się udało — a to głównie dlatego, że gigantyczne ego Mateusza Morawieckiego to element przewidywalny. Tak jak zapowiadaliśmy, ex premier właśnie rozpoczął operację obliczoną na zatopienie prezydenckiego kandydata PiS Karola Nawrockiego. Morawiecki i jego ego mają jeden cel — chcą zastąpić Nawrockiego w prezydenckim wyścigu. Moment tego ataku nie jest przypadkowy. Nawrocki dostał na początku kampanii ślepe poparcie elektoratu PiS, ale do polityków PiS właśnie dociera, że brakuje mu talentu i charyzmy, żeby pozyskać nowych wyborców — a do zwycięstwa potrzebuje poparcia większego, niż ma PiS. W dodatku Nawrocki popełnił pierwszy poważny błąd — pogubił się w deklaracjach dotyczących aborcji i finalnie oświadczył, że nie zgodzi się na żadną liberalizację przepisów. Nie zrozumiał jak poważna to deklaracja. Wszak zaostrzenie przepisów aborcyjnych na trwale pogorszyło się do utraty poparcia przez PiS, co przyczyniło się do utraty władzy. A Morawiecki powtarza, że jest zwolennikiem powrotu do kompromisu aborcyjnego, czyli wycofania drastycznych przepisów przyjętych za rządów PiS. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Dominika Długosz zauważają jednak, że były premier ma własne ułomności. To za jego rządów Unia przyklepała Zielony Ład, czyli podwyższenie norm ekologicznych dla rolnictwa. Ekologia to większe koszty — a to budzi wściekłość na wsi. A więc sypie pan Mateusz kaskę na potajemną kampanię w mediach społecznościowych, by zdjąć z siebie odium kata polskiej wsi. Nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że z taką ksywką pan Mateusz pana Karola nie wykończy.